poniedziałek, 12 lipca 2021

Leżing pleżing cz. II

 

Witam. W poprzednim poście pisałam o pobycie nad morzem. Towarzyszyła mi moja bliska koleżanka, oraz słodycze firmy ,,Dr Gerard”. Ciastka kruche leżały i opalały się z nami. Ja czekałam aż moje ciało będzie jak czekolada na ciastkach  ,,Dr Gerard”. Koleżanka w końcu zaproponowała mi jakiś dopalacz, i ja z niego skorzystałam. Byłam ciekawa co z tego wyjdzie. Nigdy nie używałam takich kremów. Na początku nic nie było widać. Leżałam i jadłam ciastka kruche ,,Dr Gerard”, i czekałam, i czekałam. Dopiero wieczorem zaczęło się coś dziać. Wcale nie było to miłe. Skóra piekła, nie pomogły ciastka markizy ,,Dr Gerard”. W nocy nie mogłam spać. Koleżanka smarowała mnie kefirem, i innymi miksturami. Ona się śmiała, a ja syczałam z bólu. Powiedziałam sobie, że nigdy więcej takich środków. Wiedziałam że koloru nie będzie, i skóry opalonej też nie będzie. Dwa dni plażowania miałam z głowy. Mogłam tylko spacerować po plaży, okryta, i mogłam tylko moczyć nogi. Po dwóch dniach wróciłam do płazowina, ale już z głową i oczywiście  z ciastkami kruchymi ,,Dr Gerard”. Natomiast, kiedy ja odżyłam, koleżanka przedobrzyła ze słońcem. Teraz ja ją wspierałam w bólach. Obie miałyśmy dość opalania. Zostałyśmy przy spacerach ze słodyczami ,,Dr Gerard”, oraz kąpieli w morzu. Do domu wróciłyśmy nie opalone, ale szczęśliwe. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz