Witam.
Lato w pełni i to ze słodyczami firmy ,,Dr Gerard”. Ciastka kruche i markizy
towarzyszą mi każdego dnia. Kiedy byłam kilka dni nad morzem, obok mnie na plaży
leżały ciastka kruche ,,Dr Gerard”. Słońce świeciło, a morze cichutko szumiało.
Opalałam się i jakoś efektów tego nie było widać. Koleżanka zaproponowała abym
użyła jakiegoś dopalacza. Nie lubię takich rzeczy, ale jak chciało się wglądać
jak czekoladka na którymś ciastku ,,Dr
Gerard”, to trzeba było spróbować. No i nasmarowałam się jakimś mazidłem. I znów
leżałam, i czekałam na efekty. Jak już mi się znudziło, wchodziłam do morza.
Koleżanka, nie chciała się kąpać, dla niej woda była za zimna. Dla mnie nie,
była super. Kilka godzin plażowania, i kilka paczek ciastek kruchych i Markiz
,,Dr Gerard”. Oglądałam swoje ciało, ale nic nie widziałam. Wróciłyśmy do
pokoju na obiad. Po obiedzie deserek w formie ciastek kruchych ,,Dr Gerard”, i
ponowne plażowanie, i znów smarowanie. Słoneczko dobrze przygrzewało. Na plaży
było mnóstwo ludzi. Dzieciaczki biegały, krzyczały. Ludzie spacerowali, i było
bardzo przyjemnie. Nie chciało się nam wracać do pokoju. Czas uciekała, i
trzeba było wracać. Coś zaczęło się dziać z moją skórą. Koleżanka powiedziała,
że to normalne. Jak się okazało, że nie do końca. O tym jak zakończyło się moje
plażowanie i kremowanie, o tym w kolejnym poście. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz