Jestem młodą mamusią przed trzydziestką. Moje pociechy Kamilek
z Bartkiem są sześcioletnimi bliźniakami. Malutka Ania ma dopiero roczek. Ja od miesiąca powróciłam do pracy zawodowej.
Pracuje w dużym markecie na stoisku spożywczym. Układam towar, a czasem
obsługuje klientów przy kasie. Do opieki nad dziećmi wynajęłam sąsiadkę, która
nie może znaleźć odpowiedniej pracy z jej wykształceniem. Miała ofertę jako
sprzątaczka lecz odmówiła. Zdziwiłam się trochę, ale ona liczyła na coś więcej.
Skończyła studia i chciałaby na wyższym stanowisku poszukać ciekawszego zatrudnienia.
Moje dzieci bardzo ją lubią zwłaszcza chłopcy. Wspólnie grają w różne gry
planszowe. Maluchy wciągnęły ją do oglądania filmików Scooby Doo. Potem opowiadały z przejęciem ciekawe dla nich zdarzenia. Nie
byłam pewna czy mają włączać takie bajki. Dlatego postanowiłam sprawdzić czy
mogę pozwolić dzieciom interesować się nimi. Wspólnie zasiedliśmy przed monitorem
komputera na seans Scooby Doo. Wprawdzie nie wszystko mi się w tych filmikach
podobało, ale nie było powodu zabraniać maluchom na interesowanie się tymi bajeczkami.
Na drugi dzień kupiłam im trzy rodzaje Scooby Doo produkcji Dr. Gerarda maślane
herbatniki, ciastkołapki, ciasteczka czekoladowe. Były bardzo zaskoczone, że nawet ciastka są w kształcie znanych im
kreskówek. Od tej pory smakołyki dr. Gerarda często goszczą na naszym stole.
Malutka Ania wyciąga rączki, by pochwycić ciastko z talerzyka. pobuszowałam w
internecie na temat Scooby Doo i dowiedziałam się, że kreskówki powstały w
Stanach Zjednoczonych od 1969 roku do dnia dzisiejszego. Na podstawie tych
bohaterów upieczono smaczne łakocie, które uszczęśliwiają maluchy. Także
starsze osoby z przyjemnością je chrupią w trakcie picia codziennej filiżanki
kawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz