Witam.
Nie ma to jak kruche ciastka ,,Dr Gerard”. Ostatnio kupiłam Pryncytorcik.
Podarowałam je mojej koleżance, która pomogła mi w doborze fryzury. Koleżanka
jest fryzjerką. Idzie lato, a ja chciałam coś zmienić w swoim wizerunku. Nie
należę do odważnych, ale ufałam koleżance. Zdecydowałam się także na żelowe
paznokcie, by mieć spokój podczas wakacyjnych wypraw. Kiedy trafiłam do salonu,
nie miałam jeszcze określonej fryzury ,ani koloru. Oczekując na swoją kolejkę,
przeglądałam różne katalogi. Im więcej oglądałam ,tym mniej wiedziałam. Koleżanka
poprosiła mnie abym przygotowała dla siebie i dla niej kawę. Poszłam na zaplecze. Nastawiłam
wodę, zobaczyłam jednak , że nie ma nic słodkiego. Miałam jeszcze chwilę, więc
wyruszyłam do sklepu. Kupiłam ,,Dr Gerard” Mafijne Choco. Zaniosłam je do
salonu i podałam razem z kawką. Kiedy koleżanka skończyła z klientką, usiadłyśmy
do kawki i rozmawiałyśmy o mnie. Coraz bardziej byłam przerażona zmianą jaka
mnie czekała. Po kawce i pysznych słodyczach ,,Dr Gerard”, czas było na zmiany.
Koleżanka nic nie mówiła ,tylko się uśmiechała. Zasłoniła lustro i powiedziała,
że dopiero zobaczę końcowy efekt. Byłam przerażona . Było farbowanie, ścinanie
i oczekiwanie. Minęło dwie i pól godziny i byłam gotowa. Kiedy zobaczyłam się w
lustrze , zaczęłam się śmiać na głos. Zobaczyłam , że tam nic się nie zmieniło.
Tylko Kolor byt l bardziej intensywniejszy, końcówki podcięte. Koleżanka
powiedziała, że w takim kolorze i w
takich włosach jest mi najlepiej. Nic nam nie zostało jak dokończyć ciastka
,,Dr Gerard” Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz