poniedziałek, 26 czerwca 2017

Procesja

Witam. Piękny słoneczny dzień. Czwartek i procesja podczas świąt Bożego Ciała. Mnóstwo dzieciaczków biegających wokół swoich rodziców. Dziewczynki sypiące płatki kwiatów. Ma to swój urok. I tego roku także brałam udział w procesji. Przede mną szła babcia z dwoma wnuczkami. Nie potrafili iść spokojnie, tylko wybiegali na chwilę do przodu i wracali. Widziałam, jak starsza pani bardzo się denerwuje, aby jej wnukowie nie zgubili się w tłumie.  Uśmiechałam się pod nosem patrząc na małych brzdąców. W pewnym momencie poprosili babcie o ciasteczko. Kobieta z torebki wyciągnęła paczkę  i otworzyła. Rozpoznałam ciastka firmy ,,Dr Gerard”. Moje ulubione kruche herbatniki. Nie ukrywam ślinka mi pociekła. Kobieta akurat miała takie herbatniki. Maluchy chwyciły po jednym i okrążyły babcię. Teraz wirowali wokół niej. Kobieta uciszała maluchów. To oni zaczęli rozmawiać po cichu i chichotali wyciągając ponownie rączki po biszkopty. Nie ukrywam, miałam ubaw i w żaden sposób nie mogłam się skupić na tym co się dzieje podczas procesji. W pewnym momencie pojawiły się chmury i zaczął padać deszcz. Kobieta złapała maluchy za ręce i wyszła z procesji. Do mnie odwracając się powiedziała, że po raz pierwszy dziękuje za deszcz, bo może małych zabrać do domu. Uśmiechnęłam się ze zrozumieniem. Popadało przez chwilę   i przestało. Po powrocie do domu od razu ruszyłam do szafki, w której były schowane kruche ciastka ,,Dr Gerard”. Miałam tylko biszkopty, ale i tak byłam szczęśliwa. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz