środa, 21 czerwca 2017

Spacer cz.6

Gdy już obydwoje byli przygotowani do wyjścia to przekroczyli próg mieszkania i wyszli na klatkę schodową. Tu pan Witold zakluczył drzwi mieszkania i tak mogli się udać na dworzec kolei SKM. Zaraz po przybyciu na dworzec zakupili bilet i udali się na odpowiedni peron. Na pociąg nie musieli czekać długo, zaledwie parę minut i po upłynięciu ich z łoskotem wtoczył się pociąg. Obydwoje małżonków zajęli miejsce w przedziale, a, że pociąg dopiero co rozpoczynał bieg w ich miasteczku to z zajęciem wolnego miejsca siedzącego nie mieli problemu. Do miejscowości docelowej mieli do przejechania kilkanaście kilometrów, którą to drogę pociąg pokonał w niespełna pół godziny. Oczywiście już w trakcie drogi pan Witold nie mogąc się powstrzymać chrupał ciastka takie jak witam ciastko na dzień dobry oraz pryncytorcik od zdaniem tej rodziny najlepszego producenta łakoci jakim jest Dr Gerard, które to pani Krystyna przezornie zapakowała do reklamówki i wzięła z sobą. Zaraz po dotarciu do miejscowości docelowej swoje pierwsze kroki skierowali oni w stronę morza. Tu wędrując bulwarem patrzyli jak fale rozbijają się o jego brzeg, a promyki słońca zalewały im twarze. Oczywiście też chrupali ciacha, dzieląc się nimi z mewami, które to przelatywały nad ich głowami. Gdy już nadeszła pora seansu kinowego na, który to mieli zarezerwowane bilety to udali się do kina. Dzień ten uznali oni za bardzo udany i postanowili, że go niedługo powtórzą jak tylko będą mieli czas. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz