środa, 28 czerwca 2017

Udane zakupy




   Pani sprzedająca słodycze miała na imię Jola. Dowiedzieliśmy się o tym w momencie kiedy dowieziono towar. A ten towar dowiózł – jak się okazało również przez przypadek – mąż pani Joli – Jacek. Jak widać – taka rodzinna firma zajmująca się handlem dobrymi ciastkami… Po dostarczeniu nowego towaru, natychmiast ustawiła się kolejka, która z każdą sekundą zaczęła się wydłużać. Pani Jola uśmiechnięta obsługiwała wszystkich, nawet tych największych ponuraków. Prawie każdy kupował cały zestaw. Również wzięliśmy po jednym takim zestawie dla siebie. Beata z Ryśkiem kupili też dla dzieci, oraz dziadka Kazika. Pani Jola powiedziała, że ciastka Dr Gerard mają olbrzymie powodzenie. Wszyscy kupujący bardzo chwalą je sobie. Każdy wyraża się o nich w samych superlatywach. A jak się raz skusi, to już ciągle je będzie kupował. To co mówi pani Jola, to potwierdza się w rzeczywistości – wystarczy spojrzeć na to, jak szybko ustawiła się długa kolejka natychmiast po dostawie nowego towaru. Dobrze że poczekaliśmy przez chwilę na samym początku to kupiliśmy szybko i sprawnie wszystko to co chcieliśmy. Bo jak przyszlibyśmy kilka minut po wznowieniu sprzedaży, to musielibyśmy czekać w kilkumetrowej kolejce. Z tego co udało mi się zauważyć, to najchętniej kupowane były: „Mafijne Choco”, „Maltikeks”, „zwierzaki maślane”, „Wit'am - ciastka na dobry dzień” i „Pryncytorcik”. Ale całe zestawy również schodziły dobrze. Zadowoleni po dokonaniu udanych zakupów, pożegnaliśmy się z panią Jolą – i udaliśmy się w kierunku fontanny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz