Mówiono że
prawdziwa wiosna – ciepła, słoneczna i przyjemna, zawitać ma na „zimnych
ogrodników”. A już „zimna Zośka”, to już rzekomo ma być gorąca – jak nigdy
dotąd. Tak to się akurat złożyło w tym roku, że owe dni przypadają w tym roku
od piątku do poniedziałku. Z wytęsknieniem i ogromną nadzieją oczekiwaliśmy
oboje z Gabrysią sprawdzenia takiej właśnie prognozy! Tym bardziej, że siedząc
sobie w ponury, deszczowy i chłodny poranek, przy gorącej kawie, oraz talerzyku
ze smacznymi ciastkami firmy Dr Gerard –
na którym były takie rarytasy jak:
- Mafijne Choco,
- Maltikeks,
- zwierzaki maślane,
- Wit'am - ciastka na dobry dzień,
- Pryncytorcik.
Było to dokładnie, w dniu imienin Stanisławów – czyli w
poniedziałek – 8 maja. Aż nie chciało się nam wierzyć, że za trzy dni pogoda ma
się tak znacznie zmienić, iż wskaźniki termometrów wskazywać mają ponad
dwadzieścia stopni Celsjusza. Gabrysia – zawsze działająca impulsywnie – kiedy
dowiedziała się o tym że wreszcie ma być ciepło, chwyciła swoje ulubione
ciastko - Mafijne Choco – i krzyknęła radośnie że musimy sobie gdzieś wyjechać
na weekend. Spokojnie wziąłem do ręki „Pryncytorcik”, ugryzłem go i zacząłem przeżuwać
powoli. Jego delikatny kruchy i puszysty wafel pieścił moje podniebienie.
Mleczna czekolada smakowała wyjątkowo z gorzką kawą… Zamknąłem oczy i
przeniosłem się w „świat słodyczy”. Do rzeczywistości sprowadziła mnie
Gabrysia, zadając pytanie – „co ja na taką propozycję wyjazdu…?” – Dokończyłem smaczne
ciastko i głęboko westchnąłem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz