piątek, 30 czerwca 2017

Zadowoleni z wyjazdu




   Pierwsza sprawa, to taka że trzeba sprawdzić czy to miejsce jeszcze istnieje – a jeśli tak, to czy jest dostępne. Po drugie – czy będą wolne miejsca na termin który chcemy się wybrać. Po trzecie – czy pogoda będzie odpowiednia i pewna. I po czwarte – czy warunki po tylu latach, będą adekwatne do oczekiwanych przez nas. Punkt po punkcie zaczęliśmy sobie wyjaśniać… Szło nam to dość sprawnie. W necie otrzymaliśmy odpowiedzi na prawie wszystkie nurtujące nas pytania. Pozostało jedynie to, aby zadzwonić na miejsce, porozmawiać i ustalić ewentualne szczegóły. Po kilku sygnałach odpowiedział miły głos szefowej w leśniczówce. Bardzo dokładnie, ze wszelkimi szczegółami usłyszałem odpowiedzi na moje wszystkie pytania. Ustaliliśmy termin – i pozostało tylko spakować się i wyjechać. Postanowiliśmy z Gabrysią, że nasz weekendowy pobyt w leśniczówce, rozpocznie się już w piątek dwunastego maja. Wiadome jednak jest jedno – mianowicie to, że spontanicznie podjęte decyzje, mogą mieć dobre, zarówno jak i złe skutki… Przy nieprzemyślanie podjętych decyzjach, w pośpiechu często bywa tak, że o czymś się nie myśli – często o czymś zapomina. Dlatego jeśli wybiera się gdzieś do – za przeproszeniem – „dziury zabitej dechami”, to należy po kilka razy sprawdzić, czy o czymś się nie zapomniało, ewentualnie to, co na miejscu będziemy mogli z potrzebnych nam rzeczy kupić. Gabrysia która wręcz uwielbia ciastka firmy Dr Gerard, przed wyjazdem nigdy nie zapomni o zakupie odpowiedniej ilości ciastek tego producenta. Tak było również i tym razem. Będąc na zakupach, kupiła nam spory zapas słodyczy:

- Mafijne Choco

- Maltikeks

- zwierzaki maślane

- Wit'am - ciastka na dobry dzień

- Pryncytorcik.

One przydają się zawsze i wszędzie. I zawsze lepiej je mieć w zanadrzu, niż narzekać później że się nie ma. Zawsze to lepiej być zadowolonym z pobytu – jak my, niż być zawiedzionym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz