wtorek, 20 czerwca 2017

Znajomi również z ciastkami




   Zatrzymałem się przy końcu ulicy, przy dość sporej rozłożonej estradzie, na której występowały dzieci. Towarzyszyło tym występom duże zainteresowanie. Dobrze że scena usytuowana była dość wysoko. Dzięki temu możliwe było podziwianie tych fantastycznych występów naszej „latorośli”! Dzieci podzielone były na różne kategorie wiekowe, oraz grupy kategorii artystycznych. Najbardziej podobały się chyba tańce w strojach ludowych, dzieci w kategorii najmłodszych – to znaczy, chyba do sześciu lat – ale nie jestem pewny czy mam rację odnośnie wieku tej kategorii. W każdym razie, kilka setek widzów, obficie i mocno owacyjnie podziękowało tym malutkim tancerzom za swój występ. I mnie się bardzo podobały te tańce. Stałem sobie tak w tłumie i zasłuchany, zapatrzony w to co wyprawiają ci młodziutcy artyści, ze smakiem zagryzałem sobie smaczne ciastka, które wcześniej kupiłem na straganie, przy drugim końcu ulicy. I akurat wyciągnąłem z torby nową paczkę „Maltikeks” – bo jedno opakowanie smakołyków firmy Dr Gerard już wcześniej zjadłem – kiedy w tym momencie ktoś z tyłu złapał mnie za ramię i mocno szarpnął. W pierwszej chwili nie wiedziałem co się dzieje. Pomyślałem że pewno ktoś chce przecisnąć się gdzieś do przodu a jest tak ciasno, że musi się przepychać na siłę. Próbowałem więc przesunąć się i stanąć jakoś bokiem. W tym momencie, głośny gruby bas, dosłownie ryknął mi do ucha: „Cześć bracie”. Natychmiast zorientowałem się, że jest to mój „stary” przyjaciel – Rysiek. Ze żoną – Beatą – przyszli na występ swoich dzieci – Marcina i Marzeny. Oboje również delektowali się znakomitymi ciastkami – tyle że Rysiek jadł „Mafijne Choco” a Beata – „Wit'am - ciastka na dobry dzień”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz