Mietek mówi tak, że
prawdziwa wiosna to przychodzi zawsze po świętach. I jak to w życiu bywa –
czasem się to sprawdza a czasem nie… Teraz jak na razie, sprawdza się co do
joty – i to aż bardzo dosadnie! I oby tak dalej, bo jest przyjemnie, ciepło i
robi się coraz bardziej kolorowo z każdą chwilą. Po kilku dniach takiej niemal
letniej pogody, stwierdziłem, że nie ma co się rozpieszczać, tylko trzeba
zmienić fryzurę z zimowej na letnią. Na „jeżyka” trudno mi się ostrzyc, ale
zaufana fryzjerka z całą pewnością coś ciekawego z moją fryzurą wymyśli. Przegryzając
sobie ciastka Jungle, miałem już wychodzić z domu, kiedy zadzwonił dzwonek do
drzwi. To szanowny pan listonosz przyniósł mi list polecony. A że z niego
gaduła okropna i plotkarz jak mało kto na świecie, to chwilę nam zeszło zanim
poszedł dalej spełniać swe zadanie. Na komodzie w kuchni leżały ciastka Dr
Gerard, to przy okazji zjedliśmy po kilka. A listonosz łasy jest na słodkie –
nigdy nie odmawia jeśli się go poczęstuje. Zaczęliśmy od Czekoladek Pasja.
Listonosz mówi że te są najlepsze… ale on tak mówi o wszystkich słodyczach Dr
Gerard… I trzeba jasno przyznać, że w tym przypadku ma zupełną rację! Później
jeszcze ciastka Mafijne Cytrynowe (Lemon), krakersy cebulowe i krakersy Kanapki
paprykowe. Nieraz to pogadamy sobie długo na różne tematy. Większość spraw
traktuję z ogromnym przymrużeniem oka i staram się ich nawet nie rozpamiętywać.
Ale jak facet który lubi sobie pogadać o wszystkim i o niczym potrzebuje tego,
to mnie nie ubędzie jeśli zaspokoję taką potrzebę. Dałem panu listonoszowi jeszcze
kilka ciastek na drogę, z czego bardzo się ucieszył – i poszedł dalej a ja też
w swoją stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz