Zawsze byłem
przekonany o tym, że pszczelarze to mają przerypane… Bo nie dość że harują przy
tych robalach cały czas, to jeszcze ciągle ich żrą one. Nigdy nie interesowało
mnie to, jak wygląda hodowla pszczół. Nawet jak nieraz obserwowałem te
pracowite owady, to myślałem że one latają sobie po tych kwiatkach wyłącznie po
to, aby z przyjemnością zjeść sobie coś na śniadanie, albo deser… Ot – tak jak
my zjadamy sobie… Na przykład ciastka Dr Gerard – albo jakieś inne słodycze.
Dopiero kiedy z Jankiem staliśmy sobie, czekając na strzyżenie i kiedy
przeleciała obok nas pszczółka, to zauważyłem że usiadła ona zaraz obok na w
pełni rozkwitniętym żonkilu. Podszedłem tam i dostrzegłem, że jest ona
oblepiona jakąś dziwną substancją. I to tak bardzo była oblepiona, że z
ledwością odfrunęła sobie dalej. I wtedy Janek zaczął mnie uświadamiać o tym,
co to są pszczoły, po co żyją, jaką spełniają rolę – i w ogóle o tych sprawach.
A z tego co mówił mi, to zna się na tym, bo jego dziadek, ojciec, oraz dwaj
stryjowie zajmowali się pszczelarstwem i zajmują się tym do dziś. Wkrótce jednak
musiał przerwać to co mi opowiadał, ponieważ musiał iść zasiąść na fotelu u
fryzjerki – pani Magdy. W efekcie tego, umówiliśmy się na pogawędkę przy kawie
i ciastkach Dr Gerard, bo temat pszczelarstwa niezwykle mnie zainteresował.
Zatem zaraz po wyjściu z zakładu, udałem się jeszcze raz do sklepu obok,
kupiłem zakupy: ciastka Jungle, krakersy Kanapki paprykowe, krakersy cebulowe, czekoladki
Pasja, baton Pryncypałki Mini i ciastka Mafijne Cytrynowe (Lemon). W
międzyczasie Janek tłumaczył mi to, na czym pszczelarstwo polega, ale ponieważ
pierwszy raz słyszałem o tych „robotnicach, królowych, czerwiach, matecznikach,
pro polisach” – i jeszcze wielu innych rzeczach, to nic mi się kupy nie
trzymało… Dopiero w domu, jak zaczęliśmy przeglądać przez Internet informacje
na ten temat, to zacząłem co nieco łapać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz