piątek, 27 kwietnia 2018

Przy ciastkach - o pszczółkach



   Zawsze byłem przekonany o tym, że pszczelarze to mają przerypane… Bo nie dość że harują przy tych robalach cały czas, to jeszcze ciągle ich żrą one. Nigdy nie interesowało mnie to, jak wygląda hodowla pszczół. Nawet jak nieraz obserwowałem te pracowite owady, to myślałem że one latają sobie po tych kwiatkach wyłącznie po to, aby z przyjemnością zjeść sobie coś na śniadanie, albo deser… Ot – tak jak my zjadamy sobie… Na przykład ciastka Dr Gerard – albo jakieś inne słodycze. Dopiero kiedy z Jankiem staliśmy sobie, czekając na strzyżenie i kiedy przeleciała obok nas pszczółka, to zauważyłem że usiadła ona zaraz obok na w pełni rozkwitniętym żonkilu. Podszedłem tam i dostrzegłem, że jest ona oblepiona jakąś dziwną substancją. I to tak bardzo była oblepiona, że z ledwością odfrunęła sobie dalej. I wtedy Janek zaczął mnie uświadamiać o tym, co to są pszczoły, po co żyją, jaką spełniają rolę – i w ogóle o tych sprawach. A z tego co mówił mi, to zna się na tym, bo jego dziadek, ojciec, oraz dwaj stryjowie zajmowali się pszczelarstwem i zajmują się tym do dziś. Wkrótce jednak musiał przerwać to co mi opowiadał, ponieważ musiał iść zasiąść na fotelu u fryzjerki – pani Magdy. W efekcie tego, umówiliśmy się na pogawędkę przy kawie i ciastkach Dr Gerard, bo temat pszczelarstwa niezwykle mnie zainteresował. Zatem zaraz po wyjściu z zakładu, udałem się jeszcze raz do sklepu obok, kupiłem zakupy: ciastka Jungle, krakersy Kanapki paprykowe, krakersy cebulowe, czekoladki Pasja, baton Pryncypałki Mini i ciastka Mafijne Cytrynowe (Lemon). W międzyczasie Janek tłumaczył mi to, na czym pszczelarstwo polega, ale ponieważ pierwszy raz słyszałem o tych „robotnicach, królowych, czerwiach, matecznikach, pro polisach” – i jeszcze wielu innych rzeczach, to nic mi się kupy nie trzymało… Dopiero w domu, jak zaczęliśmy przeglądać przez Internet informacje na ten temat, to zacząłem co nieco łapać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz