Sklep był bardzo
dobrze zaopatrzony – przynajmniej jeśli chodzi o ciastka, słodycze i temu podobne
rzeczy. Co miałem kupić, to kupiłem. Pani nawet na moją prośbę liczyła dwa
razy, bo wydawało mi się że coś za tanio mi policzyła. Ale po ponownym przeliczeniu
kwota okazała się identyczna. Szefowa sklepiku sympatycznie, z uśmiechem i
szczerą radością, oznajmiła mi że mam szczęście, bo jeszcze przez pół godziny
będzie trwać promocja na produkty Dr Gerard. Bardzo ucieszyłem się z tego
powodu, że moje ulubione smakołyki: ciastka Jungle, krakersy Kanapki paprykowe,
krakersy cebulowe, czekoladki Pasja, baton Pryncypałki Mini i ciastka Mafijne
Cytrynowe (Lemon) – mogłem kupić w okazyjnej cenie. Szybko spakowałem te całe
zakupy i wróciłem do kolejki w zakładzie fryzjerskim. Przede mną w międzyczasie
ubyła jedna osoba, lecz za – przybyło trzy… Czyli znalazłem się dokładnie w
środku. Poprosiłem panienkę która przed moim wyjściem jadła ciastko, aby nieco
przesunęła się, gdyż wtedy mogłem usiąść obok kolegi Janka. Z nim jeszcze jesienią
chodziliśmy pieszo po pobliskich wzgórzach. Nie tylko z Jankiem, lecz była nas
cała mocna grupa! W kilka – czasem nawet kilkanaście osób, wyjeżdżaliśmy
rowerami, następnie zostawialiśmy sprzęt u jakiegoś gospodarza – i polnymi ścieżkami,
przez gęstwiny leśne, chaszcze,, szuwary, mokradła, chadzaliśmy czerpiąc z tego
wiele przyjemności. A dziś, przy okazji spotkania, wspominaliśmy niektóre z
tych wypraw… Niektóre z nich były śmieszne i przyjemne, ale czasami nie było do
śmiechu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz