czwartek, 28 lutego 2019

Bal karnawałowy


Kiedy nadszedł dzień balu karnawałowego nie musiałam martwić się już o nic. Mój idealna sukienka wisiała na wieszaku czekając aż ją ubiorę a obok pięknie spoczywał równie gotowy garnitur męża. Dzień wcześniej poszłam do córki, która jest kosmetyczką, aby zrobiła mi piękne paznokcie kolorem pasujące do sukienki. A dziś koło południa udałam się do fryzjera. Wszystko musiło być idealne i dopięte na ostatni guzik. Dawno nie byłam na takim balu i czułam, że jest to absolutnie wyjątkowy dzień w moim życiu, sama nie wiem dlaczego. Kiedy już nadszedł moment ubrania sukienki, dołączenia biżuterii i butów, stanęłam obok gotowego męża przed lustrem i poczułam się jakbym znowu miała dwadzieścia lat. Wyglądaliśmy obłędnie, elegancko i gustownie gotowi do zabawy karnawałowej.  Zbliżając się do restauracji już słyszałam muzykę od razu zachciało mi się tańczyć, nawet nie miałam ochoty czekać aż parkiet się zapełni, bawiliśmy się z mężem jak za dawnych lat wirując w tanecznych obrotach, a zespół grał tak pięknie, że aż żal było opuszczać jakąkolwiek piosenkę schodząc z parkietu na posiłek. Nawet tu w tak eleganckiej restauracji na stole jako słodki poczęstunek znajdowały się słodycze dr. Gerarda, które zresztą wszystkim  smakowały, bo ginęły w mgnieniu oka.  Tańczyliśmy i świetnie się bawiliśmy do białego rana, dawno się tak nie natańczyłam. Zabawa była świetna, ludzie przemili a jedzenie przepyszne, zwłaszcza moje ulubione słodycze dr. Gerarda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz