wtorek, 26 lutego 2019

Ciaskta Mafijne -pszysmakiem Azorka.


   Córka miała pilny wyjazd, więc przyprowadziła wnuka Maćka abym się nim zaopiekował. Na dworze było ciepło, słonecznie, więc wybraliśmy się na spacer do pobliskiego lasku.  Wnuczek też chciał abyśmy poszli do lasu i zabrali ze sobą pieska, to będziemy szukać wiosny. Ni pomogły tłumaczenia, ze wiosna to jeszcze nie przyszła, bo niedawno zniknął śnieg, ale jest  jeszcze za zimno, by była wiosna. Do plecaczka zapakowaliśmy jego ulubione słodycze Dr Gerarda -ciastka Mafijne, Pryncypałki-wafelki w czekoladzie oraz moje ulubione słone przekąski ciastka Ghosters o smaku serowym i wyszliśmy z domu. Do lasku jest niedaleko, więc poszliśmy sobie pieszo.  Wnuczek chciał prowadzić psa na smyczy sam, ale że  szliśmy wzdłuż drogi, to nie pozwoliłem mu prowadzić psa.  Dopiero gdy weszliśmy na leśną ścieżkę dostał smycz by prowadzić na niej psa.  W lesie zamiast wiosny to w znacznej części leżał jeszcze śnieg. Musiałem mu wytłumaczyć, jak to jest, że w mieście niema śniegu, a tu jest go jeszcze tyle.  Może wrócimy się po Saniki, to pojeżdżę  sobie, pytał Maciek. Nagle do naszego Bongosa doleciał mały jamnik. Maciek trochę się wystraszył o naszego Bongosa, że będą się gryźć, ale piesek był bardzo wesoły i tylko biegał wokół  wesoło merdając ogonkiem.
 W oddali było słychać nawoływanie jakieś dziewczynki i domyśliliśmy się że właśnie woła chyba tego pieska.
Chciałem go chwycić za obrożę, którą miał, ale on zaraz uciekał i nie pozwalał się schwytać.
Kiedy ja tak goniłem za pieskiem, to wnuczek wyjął z plecaka ciastka Mafijne i rzucił w stronę jamnika. Piesek szybkim susem zabrał ciastko i dalej uciekł w krzaki.  No dobra, pomyślałem skoro  lubisz ciastka, to zaraz cię złapiemy. 
Do jednej ręki wziąłem ciastko, a drugą trzymałem przygotowaną do chwycenia obroży jak tylko się zbliży po ciastko. Trochę to trwało, bo nie chciał się zbliżyć do ręki, ale chęć zjedzenia ciastka okazała się silniejsza i podszedł do ręki po nie, a ja schwyciłem za obrożę i zapiąłem  naszą smycz.
Kiedy doleciała do nas dziewczynka, to przekazałem jej niesfornego pieska.
Jak udało się go złapać, bo ja już godzinę za nim biegam i nie mogę go złapać.
Pytała zdyszana dziewczynka.  Zdradzę ci sekret odpowiedziałem.
Miej zawsze przy sobie jego ulubione ciastka Mafijne -Dr Gerarda, a zawsze przybiegnie do ciebie jak go będziesz wołać. Twój piesek jest również wielim smakoszem słodyczy Dr Gerarda, jak się okazało.
Dziewczynka podziękowała za pomóc w ujęciu pieska i udała się w powrotną drogę do domu. My też wróciliśmy w stronę domu na obiad, który po takim spacerze bardzo nam smakował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz