Poranne obowiązki
Tak się złożyło, że moja żona musiała wyjechać z pracy na
trzydniowe szkolenie, dotyczące jej zawodu. Niezbyt przychylnie patrzyłem na
jej wyjazd, więc wszystkie obowiązki spadły na moją osobę. Ania jak zwykle miała
problemy, aby wstać do szkoły, draże, pryncypałki wafle w czekoladzie od dr
Gerarda na śniadaniowym stole nieco przyśpieszyły jej ruchy. Zazwyczaj Kasia
wyprawia małą Anie do szkoły, teraz niestety tatuś musi wykazać się w tej roli.
Patrząc na zegarek zaraz trzeba wychodzić, a tu za oknem deszcz leje jak z
cebra niewiele myśląc pobiegłem do garażu po samochód, droga, którą, Ania
zawsze pokonuje, aby dotrzeć do szkoły z rana zazwyczaj tworzą się korki, tym
razem było względnie, może ze względu na tę pogodę. Zdążyliśmy prawie na sam
dzwonek. W drodze powrotnej musiałem zrobić zakupy do domu, z myślą o tym, że
obiad też na mojej głowie. Wkładałem do koszyka to i tamto, myślami byłem przy
naszych skoczkach, wróciłem się po słone przekąski z firmy dr Gerard, bo
przecież są one niezbędne do oglądania skoków. Starałem się zrobić wszystko,
ale jakoś brakowało mi czasu, wtedy pomyślałem o mojej żonie jak ona musi nad
tym główkować, aby to wszystko pogodzić z pracą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz