W poprzednich postach pisałam o
tym, że wyjechaliśmy z mężem w góry podczas styczniowych ferii zimowych.
Pierwszy dzień poświęciliśmy na zwiedzanie okolicy, jednak drugiego już udało
nam się pojeździć na naszym ukochanym snowboardzie. Trzeciego dnia odwiedziliśmy
Krupówki, gdzie udało nam się zrobić typowo góralskie zakupy. Dla nas wybrałam
grube wełniane rękawiczki a dla córek i ich mężów grube wełniane skarpetki.
Czwarty dzień był długo przeze mnie wyczekiwany. Wstaliśmy również dość
wcześnie, aby marnować jak najmniej czasu na spanie. Zeszliśmy na śniadanie jak
każdego dnia a po śniadaniu pobiegłam zapakować torbę z ręcznikami, bo
wyruszaliśmy dziś do aquaparku. Droga była dość długo, wszystko przez korki w
okolicach Zakopanego, ale w końcu udało nam się dotrzeć na miejsce. W aquaparku
okazało się być trochę osób jednak na szczęście wszyscy wolą jeździć na nartach
czy deskach snowboardowych niż moczyć się w wodach termalnych. Przynajmniej można
będzie spokojnie zażywać kąpieli. Zakupiliśmy bilety w strefie dla osób
niepełnosprawnych, co dawało nam dużą wygodę i prywatność podczas
przygotowywania sią do wejścia na baseny. Kiedy byliśmy gotowi ruszyliśmy. Woda
okazała się bardzo ciepła co pozwalało
nawet przy temperaturze minus piętnastu stopni swobodnie kąpać się również na
zewnątrz, a nawet można powiedzieć, że było to bardzo przyjemne uczucie. Skorzystaliśmy
również z szerokiej oferty masarzy wodnych oraz jacuzzi z wodami solankowymi i
termalnymi, podobno bardzo dobrze wpływającymi na układ oddechowy człowieka.
Wypoczęci, wymasowani i odprężeni wyszliśmy z budynku term. Okazało się, że
autobus PKS przyjechał dość szybko, dzięki czemu nie udało nam się zmarznąć.
Jednak byliśmy tak głodni, że nie wytrzymalibyśmy ani chwili dłużej, a już na
pewno nie dotrwalibyśmy do obiadu. Szybko wzięłam torbę na kolana i wyjęłam
słone przekąski dr. Gerarda, które chociaż na czas powrotu do hotelu zapełnią nasze brzuchy abyśmy nie
pomarli z głodu. W następnym poście kolejny dzień pobytu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz