Kobieta
zmienną jest. Niezależnie ile ma lat. Czy osiem, czy osiemnaście, czy
osiemdziesiąt. Moja córunia jest tego przykładem, znów zmieniła sport, który
uprawia. Na początku była piłka nożna, potem akrobatyka, wróciła do piłki
nożnej, teraz zaczęła trenować taniec. DANCEHALL sobie wybrała. Zespołowe pląsanie
w rytm czarnej muzyki. Moje zadanie ogranicza się tylko do odprowadzenia jej na
zajęcia. Potem mam godzinę laby. Czyli odwiedziny w kawiarni, albo czekanie na
schodach i wcinanie takich przysmaków „dr Gerard” jak ciastka Vit’AM Milk and
Chocolate lub ciasteczka w kształcie zwierzęcych łapek Cookie Paws. Rodzice są
proszeni o opuszczenia salki ćwiczeń. Chociaż każdy lubi przeglądać się w
wielkim lustrze, które zajmuje całą ścianę. Mamusie przyglądają się swym pupom
a inne próbują układy taneczne. Co zrobić raczej nikt nie ma w domu takiego
lustra. Dzisiaj na grupę zaprowadziłem moją córeczkę i bratanicę. Hania była
pierwszy raz, szła z miną nietęgą. Chciałem ją trochę odstresować, dokarmiałem
ją. Moja Marysia również chętnie jadła ciasteczka Szkolne „dr Gerard”.
Wystarczyły pierwsze dźwięki muzyki i Hania była już zupełnie wyluzowana. Jako facet
dodam, że to są pierwsze zajęcia, na których Tatusiowie zamiast dopingować
swoje dzieci, nie mogą oderwać wzroku od Pani instruktorki. Oczywiście mnie to nie
dotyczy. Nie żeby było ze mną coś nie teges, po prostu, gdy dziewczyny weszły
na parkiet, poszedłem na kawę do kawiarni. Po godzinie wróciłem i zabrałem je
do domu. Widziałem, że niektóre pary rodziców wychodziły w wrogiej do siebie
atmosferze. Niech zjedzą jakieś wafelki lub draże, to im przejdzie złość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz