Witam.
Wczoraj ciastka Mafijne Brownie ,,Dr Gerard” towarzyszyły mi w odwiedzinach u
mojej cioci. Ciocia poprosiła mnie, abym zrobiła jej zakupy. Kiedy przyszłam do
niej, miała gościa. Jakiś mężczyzna, elegancko ubrany coś ofiarowała mojej
cioci. Zrobiłam sobie kawę, wyłożyłam ciastka Mafijne Brownie na talerz, i
zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie. Pan nie był zadowolony z mojej wizyty, wręcz
był nie miły jak zaczęłam zadawać pytania. Jadłam ciastka Mafijne Brownie ,,Dr
Gerard”, i zadawałam coraz więcej pytań. Pan był po prostu wściekły. Ofiarował
cioci pożyczkę, prawie darmową. Ciocia na początku się broniła, ale po jakimś
czasie zaczęła coraz bardziej być za wzięciem tej pożyczki. Zapytałam ciocię,
po jej te pieniądze?. Nie odpowiedziała. Natomiast ja, zwróciłam się do Pana, i
zapytałam kogo reprezentuje, jaki bank itp. rzeczy. Pan powiedział, że sam
siebie. Po tej odpowiedzi, poprosiłam aby opuścił dom cioci i więcej tutaj nie
wracał, albo wezwę policję. Pan zrobił się czerwony, mało nie wybuchł. A ja do niego
z uśmiechem i pytaniem może ciasteczko Mafijne Brownie ,,Dr Gerard”?. Wyszedł
trzaskając drzwiami. Ciocia była w szoku. Wzięłam telefon i na internecie
szukałam coś na temat tego Pana. I miałam rację. Chciał wykolegować ciocię na
kupę pieniędzy. Ciocia nie mogła dojść do siebie. Zrobiło jej się słabo. Chwilę
posiedziałam przy niej a potem…O tym co było dalej napiszę w kolejnym poście.
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz