Jedno z moich najpiękniejszych wspomnień dotyczy
siódmych urodzin. Zwykle urodziny obchodzi się u mnie w rodzinie
raczej kameralnie, ale tym razem przyjechała nawet rodzina z
Poznania. Przywieźli Najpierw był uroczysty obiad. Następnie mama
wniosła pierwszą nie ciastka Kremówki Dekorowana Śmietankowo –
Morelowa wafelki Pryncypałki niespodziankę - tort. Nie był to taki
tradycyjny tort na słodyczami dr. Gerarda. Był
wielki i w kształcie zamku. Cały był obłożony kolorowymi
cukierkami i orzeszkami, więc na jego widok dzieciarnia wydała
westchnienie zachwytu, a dorośli zamruczeli z aprobatą. W smaku
również był znakomity - malinowo-śmietanowy - moja mama jest
prawdziwą mistrzynią, jeśli chodzi o wypieki. Na torcie stało
siedem żółtych świec. Ktoś poradził mi, żebym przed ich
zdmuchnięciem pomyślał życzenie. Moim życzeniem było, aby każde
dziecko na świecie było tak szczęśliwe jak ja w tej chwili. Potem
nadeszła najmilsza dla mnie chwila, otwieranie prezentów.
Wszystkie, a było ich w tym roku naprawdę dużo, zawinięte były w
kolorowy, szeleszczący papier, a na dodatek przyozdobione lśniącymi
wstążkami. Dostałem ksiązki, drobiazgi do szkoły, Najbardziej
zaintrygowała mnie ogromna paczka w papierze w różyczki, dlatego
właśnie ją zostawiłem sobie na koniec. Gdy wreszcie przyszła
kolej na tę paczkę, aż zamarłem z zachwytu. W środku był
brązowy, kudłaty, sympatyczny misio z zadartym noskiem. Całe
siedem lat mojego życia marzyłam o takim niedźwiadku! Wiedziałem,
że to prezent od rodziców, więc właśnie im rzuciłem się na
szyję i ich wycałowałem. Na koniec objadłam się ciastkami
Mafijnymi Brownie, biszkoptami Jaśki ciastkami wielozbożowe
Vit’am.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz