Cudowny zapach lipy unosi się w powietrzu. Tak pachnie lato. Marta idzie z zieleniaka. Niesie koszyczek malin. Pięknych, dorodnych, dojrzałych. W dzieciństwie sama zbierała maliny do koszyczka. Teraz kupuje gotowe. Chętnie by wróciła do tamtych chwil – wystarczyłoby pojechać na wieś. Tam czas jakoby się zatrzymał. Maliny dojrzewają w ogródku. Można się w nich zaszyć i spędzić cały dzień, niewidocznym dla nikogo. Tak wspaniale się wypoczywa w ukryciu przed światem, zajadając się owocami prosto z krzaczka. Czasami głos babci nawołuje i trzeba wyjść z ukrycia – sprawdzić co się dzieje. Dobrze się tam wraca… Gdyby można było to Marta pojechałaby od razu, tak jak stoi. Ale jeszcze kilka dni aby do piątku. Zacznie się urlop i dziewczyna wyruszy na zasłużone wakacje. Mogłaby pojechać nad morze albo w góry – jednak wiedziona tęsknotą jedzie w swoje rodzinne strony. Marta kontynuuje rozmyślanie przygotowując swój ulubiony deser z dodatkiem malin. Ciastka kruche – najlepsze, te od Dr Gerarda, serek mascarpone, jogurt, chałwa i maliny. Ciastka kruche czyli Listki z cukrem lub Listki Kruche, bądź Ring, tudzież Alusie. Świetnie się sprawdzą tutaj także Rogaliki Pudrowane. I to wszystko są słodycze od Dr Gerarda. Taki deser znowu dobrze zjeść na świeżym powietrzu – w ogrodzie, między drzewami. Do piątku Marta zadowoli się balkonem. Tutaj w mieście to jej jedyna namiastka ogrodu i podwórza zarazem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz