Wczoraj po południu zostałem poproszony o przeniesienie do innego pokoju. Wszystko jest związane z wyjazdem mojego współlokatora. Myślałem, że dostanę kogoś do mojego pokoju. Kupiłem nawet słodycze Dr Gerard, na talerzyku wyłożyłem herbatniki i wafelki czekoladowe. A tu taka niespodzianka. Siedziałem przy komputerze i usłyszałem puk puk puk. Otwieram, a tu sympatyczna Pani prosi mnie, czy bym się nie przeniósł na inny pokój? Zapytałem, dlaczego? Okazało się, że potrzebny jest pokój dla Pań. Powiedziałem, że chętnie przyjmę, jakąś na pokój. Niestety było to nie możliwe. Dostałem klucze do pokoju na ostatnim, dziesiątym piętrze. Miałem chwilę na spakowanie się, oczywiście słodycze zabrałem ze sobą. W nowym pokoju czekał na mnie Józek, człowiek ze Śląska. Zaraz złapaliśmy wspólny język. On również lubi te same wafelki czekoladowe. Jako miłośnik gwary śląskiej i śląskich potraw, miałem do niego mnóstwo pytań. Siedzieliśmy i gadaliśmy do dwudziestej trzeciej. Dzisiaj od rana podziwialiśmy widok, który rozpościera się za oknem. Beskid Śląski i Beskid Żywiecki budzący się ze snu, rozświetlany promieniami słońca. Widok bajeczny. Z drugiej strony ośrodka widok na Jezioro Goczałkowickie jest równie piękny. Szkoda, że nie ma tu ze mną mojej rodziny. Spacer z Żoną i dziećmi byłby czymś cudownym. Taki spacer trwałby ładnych kilka godzin, musiałbym zabrać spory zapas słodyczy i wody. Rozmarzyłem się, na ziemię sprowadził mnie kolega, wołając mnie na śniadanie. I czar prysł, wróciłem do codzienności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz