wtorek, 16 listopada 2021
„Niedzielne wyjście na giełdę”
W naszym mieście prawie co niedziela odbywa się giełda towarowa. Od godzin porannych można czasami taniej jak w sklepach zaopatrzyć się w odzież, obuwie, chemię gospodarczą, meble, a nawet Słodycze i całe mnóstwo innych rozmaitych rzeczy.
Justynka była w potrzebie zakupu kurtki zimowej, gdyż obecna trochę się zużyła i czas najwyższy na nowy zakup.
W trakcie rozmowy z sąsiadką żoneczka podpytała, czy nie wybierają się na giełdę samochodem, gdyż często uczestniczą w tego typu handlowych zlotach. Sąsiadka stwierdziła, że tym razem nie mają potrzeby i raczej nie pojadą.
Od samego rana w niedzielę nastawieni byliśmy na pójście we dwoje na zakupy, jakież było nasze zdziwienie, jak sąsiadka zadzwoniła w trakcie śniadania z zapytaniem czy idziemy, bo oni chętnie przejdą się z nami na giełdę.
Od kilku dni męczyło mnie przeziębienie i właśnie sąsiadka wybawiła mnie z opresji, bo pójście na giełdę mogło by nie wyjść mi na dobre. Ucieszyłem się, że będzie miał kto doradzić Justynce w zakupie, a ja cierpliwie oczekiwałem na nią w domu kurując się.
Po trzech godzinach żoneczka wraca z torbami wypełnionymi po brzegi uśmiechnięta i zadowolona z zakupów. Najpierw rozpłaszczyła się i w ramach rozgrzewki, bo trochę zmarzła, przystąpiła do prezentacji zakupionych rzeczy, takich jak: kurtka, czapka, sweterek i kilka drobiazgów.
Na koniec zostawiła najlepsze, a raczej najsłodsze, to co lubię tzn. rurki waflowe, wafelki czekoladowe i ciastka Alusie Aloha kokos oczywiście wszystkie Słodycze Dr Gerard.
Czułem pismo nosem, a raczej Dr Gerarda czekając z kawą na przyjście Justynki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz