No i nadszedł ten dzień pierwszego maja czyli dzień ludzi
pracy, właśnie na ten czas rodzina Kowalskich miała zaplanowany wypad nad
jezioro na piknik. Tego dnia jako pierwszy wstał pan Witold i swoje pierwsze
kroki zaraz po wstaniu z łóżka skierował w stronę okna. Tu po dojściu do niego
podniósł roletę, która była opuszczona na porę nocy i zaraz po podniesieniu jej
jego twarz zalały promyki słońca. Następną rzeczą jaką zrobił to było
uniesienie głowy i spojrzenie w stronę nieba. Na niebie pan Witold nie widział
ani jednej chmurki, a jego jasnoniebieska barwa zapowiadała wyśmienitą pogodę.
Z uśmiechem na twarzy i mrucząc pod nosem jakąś wesołą melodię udał się do
łazienki w celu odświeżenia się. Tego dnia oprócz tego, że jadą na piknik to
pan Kowalski zaoferował się, że to właśnie on przygotuje śniadanie i zaraz po
wyjściu z łazienki udał się do kuchni. W roli kucharza nie czuł się za dobrze
ale skoro już podjął taką decyzję to postanowił wywiązać się z niej w jak
najlepszy sposób. Chrupiąc swoje ulubione ciacha takie jak witam ciastko na
dzień dobry oraz pryncytorcik od jego zdaniem najlepszego producenta łakoci
jakim jest Dr Gerard zaczął przyrządzać śniadanie. Po jakimś czasie po
mieszkaniu zaczął rozchodzić się smakowity zapach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz