środa, 17 maja 2017

Hobby cz.2

Właśnie teraz w taki jeden z majowych dni, gdy pan Witold był już po pracy i siedział w fotelu przeglądając prasę, a jedną z wolnych rąk raz po raz sięgając do miseczki gdzie znajdowały się jego ulubione ciacha, takie jak witam ciastko na dzień dobry oraz pryncytorcik od jego zdaniem najlepszego producenta łakoci jakim jest Dr Gerard do jego uszu dobiegł brzęk telefonu. Pan Witold niechętnie przerwał czytanie prasy oraz chrupanie ciach i sięgnął po telefon, który to leżał na ławie. Odebrał połączenie. W telefonie usłyszał dobrze mu znany głos, to dzwonił prezes  koła, do którego należał pan Witold z racji posiadania zabytkowego auta. Jak już wspomniałem we wcześniejszym poście właśnie takie auto odziedziczył on po swoim tacie. Teraz w trakcie rozmowy dowiedział on się, że jego koło organizuje za dwa tygodnie w pobliskim mieście przejazd zabytkowych pojazdów. Pan Witold wyraził zgodę na uczestnictwo w tym zlocie. Wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy to on będzie mógł wyjechać swoim pojazdem na zlot. Na zlot oprócz niego pojechała i jego żona zajmując miejsce obok niego w samochodzie. Na miejscu spotkali oni kolegów pana Witolda, którzy to tak jak i on przyjechali na zlot. W trakcie przejazdu kawalkady zabytkowych samochodów pani Krystyna zza szyby ich samochodu chrupiąc ciacha od Dr Gerarda, które to przezornie wzięła z sobą, wpatrywała się w ludzi przyglądającym się im z dużym zainteresowaniem. Po przejechaniu ustalonej trasy uczestnicy zlotu pożegnali się i odjechali do domów oczekując następnego zlotu aby pochwalić się swoimi maszynami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz