wtorek, 11 czerwca 2019

szkolenie


Z koleżanką Marysią pojechałyśmy na tygodniowe szkolenie  szachowe do Szczawnicy. Codziennie mieliśmy po pięć godzin zajęć. Trzy godziny do południa i dwie godziny po południu. W wolnych chwilach spacerowaliśmy wzdłuż Dunajca. Często padał deszcz, więc musieliśmy siedzieć w budynku. Piliśmy ze znajomymi kawę i jedliśmy smaczne ciasteczka produkcji Dr. Gerarda. Wtedy wyszła propozycja wycieczki spływu Dunajcem. Jeżeli dopisze pogoda. Wreszcie pod koniec pobytu rozpogodziło się i następnego dnia chętni popłynęli tratwą. Oczywiście ja wraz z przyjaciółką też się odważyłam. Bałam się trochę, bo nie umiem pływać. Na szczęście wszyscy mieli kamizelki ochronne. Płynęliśmy z dwiema flisakami. Jeden miał szczególny dar ciekawego opowiadania. Chociaż ta wyprawa sporo mnie kosztowała, to nie żałowałam. Szczęśliwi z udanej wycieczki wróciliśmy do ośrodka. Teraz postanowiłam przywieź moją rodzinkę do tego pięknego miejsca i dokładniej zapoznać się z tą okolicą. Na koniec  kierownik zorganizował oficjalne zakończenie szkolenia przy kawie i ciasteczkach. Dr. Gerarda. Następnego dnia do domu wracaliśmy z przygodami. Wsiedliśmy do busa, który po ujechaniu paru kilometrów zepsuł się. Czekaliśmy około godziny na następny. To spowodowało, że nie zdążyliśmy na pociąg. Potem nie  zdążyłam na ostatni autobus do domu. Na szczęście Marysia zabrała mnie na noc do siebie. Po szybkim prysznicu położyłam się w pokoju gościnnym.          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz