czwartek, 16 lipca 2020

niezapowiedziani goście


W niedzielę po obiedzie miałam niezapowiedzianych gości. Zaskoczyli mnie, bo przeważnie dzwonią. Jednak tym razem nie miałam żadnej wiadomości. Powodem było uszkodzenie komórki, a dokładniej pies zrzucił i pogryzł telefon. To było takie wytłumaczenie, bo chcieli nam zrobić niespodziankę. Na szczęście dzień wcześniej upiekłam ciasto ucierane z rabarbarem i budyniem. Właśnie sprzątałam po obiedzie, gdy córka przybiegła z podwórka krzycząc z radości, że ciocia przyjechała z kuzynkami. Po oficjalnym przywitaniu zrobiłam kawę, a dzieciom herbatkę. Niestety musieliśmy siedzieć w domu, ponieważ było chłodno. Pokroiłam ciasto ciesząc się w duchu, że go upiekłam.  Z szafki wyjęłam ostatnią paczkę smacznych pryncypałek produkcji Dr. Gerarda. Dzieci bardzo ucieszyły się i co parę minut podchodziły, by się poczęstować. Nie dziwię się im, bo sama przepadam za nimi. Siostra Kasia mieszka w mieście, więc chciałam dać jej trochę ogórków, bobu i cukinii. Nasi mężczyźni zaopiekowali się dziećmi, a my poszłyśmy w pole. Szybko urwaliśmy plony i wróciliśmy. Przy obieraniu bobu pomagały nam nasze pociechy.  Ugotowałam duży garnek bobu, a  resztę dałam Kasi do domu. Na podwieczorek jedliśmy bób. Niedziela minęła w miłej rodzinnej atmosferze. Zaproponowałam, aby dzieci zostały u nas na parę dni. Lecz zaplanowali już wyjazd do teściów. Umówiliśmy się na późniejszy termin. Wieczorem goście pożegnali się i wrócili do domu.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz