Zwiedzenie jaskini zajęło nam sporo
czasu, ale byliśmy zadowoleni. Wyruszyliśmy w stronę zamku Tęczyńskiego w
Rudnie. Do pokonania mieliśmy tylko osiem kilometrów. Ruiny zamku stoją na
górze. Zaparkowaliśmy i zabezpieczyliśmy swoje jednoślady i stromym podejściem weszliśmy
do zamku. Tam była spora kolejka do kupna biletów. Wraz z przewodnikiem
zwiedzaliśmy komnaty. Dawniej zamieszkiwała zamożna rodzina Tęczyńskich. Ten
okazały zamek nazywano małym Wawelem. Niestety w siedemnastym wieku Szwedzi
spalili zamek, Natomiast w osiemnastym wieku wybuchł pożar. Warownia zaczęła zamieniać się w ruinę. Dopiero w 2010
roku powstało stowarzyszenie ratuj Tenczyn. Opiekę nad zamkiem objęła gmina. Po
wykonanych pracach zabezpieczających i rekonstrukcyjnych udostępniono zamek
zwiedzającym.
Bardzo nas zaciekawiła burzliwa
historia zamku. Przed ruszeniem w drogę powrotną postanowiliśmy zjeść resztę
kanapek. Ja miałam smaczne ciastka
wielozbożowe Vit’am
produkcji Dr, Gerarda i poczęstowałam nimi
znajomych. Te ciastka idealnie nadają się na wycieczkę. Po krótkim odpoczynku
musieliśmy wyruszać w powrotną drogę. Czekało na nas ponad trzydzieści
kilometrów. Jechaliśmy polnymi ścieżkami i przez las. Dopiero przed samym
Krakowem wjechaliśmy na Ścieszkę rowerową. Tam pomachaliśmy znajomym i pojechaliśmy do domu.
Zmęczeni po całodniowej wyprawie zrobiliśmy szybki prysznic i odpoczywaliśmy. Mąż
jest fanem rowerów i wyszukuje ciekawe trasy oraz obiekty do zwiedzania.
Jeszcze nie wszystko zwiedziliśmy i na pewno jeszcze tam pojedziemy w
najbliższym czasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz