Ażeby zdążyć na samolot trzeba było wstać o piątej rano. Ostatniego dnia wycieczki zmęczenie dawało o sobie znać. Ekipa nawet nie zdążyła wypić kawy przed odlotem, dlatego wszyscy ziewali na zmianę. Ekscytacja przed i podczas startu samolotu zastąpiła kawę podnosząc adrenalinę. U wszystkich oprócz taty Zuzy, który jeszcze przed kołowaniem samolotu zasnął jak niemowlę. Ciocia i wujek kontemplowali niebo przez okienka a Marta i Zuza rozmawiały. W końcu zaczęło braknąć im tematów. Marta odruchowo zajrzała do telefonu, ale tryb samolotowy nie umożliwiał przeglądanie Facebooka. A szkoda Marta chciała zająć Zuzę zagadkami, rebusami i konkursami ze strony facebookowej Dr Gerarda. Tego właśnie było im trzeba, a tu zonk. No właśnie tu w powietrzu brakuje Dr Gerarda i jego pysznych słodyczy. Zjadłoby się biszkopta z galaretką albo ciastko Pasję wiśniową – rozmarzyła się Zuza – a do ziemi daleko. Pod nami jedynie chmury jak puch – można byłoby na nich się położyć – śmiała się dziewczynka. Obsługa samolotu rozpoczęła sprzedaż. Zuza zaciekawiła się ich pracą. Ciocia kiedyś wieszczyła Zuzi karierę stewardesy. W końcu Zuza uczy się z powodzeniem języków obcych i uwielbia latać samolotem i w ogóle kocha podróże. Zuza pomyślała, że gdyby te przepowiednie się ziściły zawsze zabierałaby ze sobą na pokład samolotu słodycze Dr Gerarda – bo te kocha najbardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz