Wakacje z rowerem
Namawiać nas długo nie trzeba, propozycja padła od kolegi
Bartka, więc pakujemy plecaki i jutro po śniadaniu w drogę, mały przegląd
roweru, trzeba co nieco przesmarować. Wpadłem do sklepu aby poczynić pewne
zakupy, kilka rodzajów słodyczy od dr, Gerarda, resztę można kupić po drodze.
Za dużo nie planowaliśmy, aby wydostać się z tego tłoku jakim jest miasto,
później jakoś będzie. Jechaliśmy przez wsie miasteczka, od czasu do czasu
zerkając na mapę aby nie zjechać z głównej drogi, pierwszy postój zrobiliśmy
nieomal w lesie duży las po obu stronach głównej drogi, śpiew ptaków zapach
naturalnej przyrody. Wyjęliśmy swoje zapasy żywności, aby się nieco posilić,
gorąca kawa z termosu, rozgrzewała nasze zmarznięte ciało, kanapki z wędliną
smakowały jak nigdy dotąd, na koniec kilka ciastek pasja wiśniowa, biszkopty z galaretką od dr.
Gerarda. Staraliśmy się jechać co raz prędzej, Bartek dawał częste zmiany, po
prostu widział moje zmęczenie, do zajazdu gdzie zmierzaliśmy na nocleg było
kilka kilometrów zmrok zapadał coraz bardziej. Ostatkiem sił dotarłem na
miejsce, Bartek zajął się wszystkim, marzyło mi się tylko spanie aby odpocząć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz