piątek, 31 lipca 2020

Wakacje - skanujemy jezioro

 

            Drugi dzień naszego pobytu w Przytoniu rozpoczął się radośnie. Do naszego łóżka przywędrowała nasza rozgadana i mrucząca kotka domagając się pieszczot, przytulała się to do mnie to do męża mrucząc co sił. Wreszcie się podniosłam, poszłam dać kotce jeść po czym zaczęłam przygotowywać śniadanie dla nas planując, że zjemy je na tarasie i poobserwujemy dzisiejszą pogodę, a dopiero w tedy zadecydujemy co dziś dalej robić. Przygotowałam świeże bułeczki, pokroiłam warzywa, zrobiłam herbatkę i zawołałam męża na śniadanie. Na tarasie z takim widokiem smakowało jeszcze lepiej niż zawsze. Obserwując pogodę doszliśmy do wniosku, że wiatr jest słaby a słońce nas nie spali dlatego postanowiliśmy tego dnia wybrać się na łódkę. Mąż na yrodziny dostał echosondę dlatego chcieliśmy poskanować dno jeziora aby zorientować się w jakich miejscach warto wędkować, jaka głęboka jest ta woda oraz jakiej roślinności możemy się spodziewać. Na łódkę zabraliśmy standardowy zestaw, czyli silnik, akumulator, wędki, podbierak, kapoki, oraz plecak pełen przynęt i jedzenia ale tym razem dla nas. Spakowałam bułki i coś specjalnego na ząb - ciastka Pasja wiśniowa dr Gerarda. Skanowanie zaczęliśmy od wschodniej strony jeziora. Płynęliśmy powoli, aby niczego nie przeoczyć. Dzięki temu aplikacja stworzy nam mapę jeziora i będzie wszystko wiadomo. Często robi się tak na ieznanych wodach. W między czasie podjadaliśmy ciastka dr Gerarda. Pływając tak dowiedzieliśmy się, że jezioro to jest dość głębokie. Najgłębsze miejsca sięgały nawet czterdziestu metrów głębokości a ryby najprawdopodobniej chowały się właśnie w tych zagłębieniach. Jutro okaże się czy ta wiedza się nam przyda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz