środa, 21 kwietnia 2021
Gdy chce się coś zjeść...
Świergot ptaków który z pobliskiego lasu od samego rana przyjemnie wypełniał ciszę, zaraz po południu ucichł prawie całkowicie. Za to znacznie wyraźniej dawał się słyszeć równie przyjemny dla uszu, brzęk niezwykle pracowitych pszczół. Kilka godzin spędzonych w tym miejscu dawało się Markowi we znaki w sposób taki, którego się nieco spodziewał – to znaczy, że poczuł głód i lekkie znużenie. Ponownie usiadł wygodnie w samochodzie. Otworzył ostatni kefir i wyszperał wszystkie resztki ciastek Dr Gerard jakie jeszcze pozostały - biszkopty z galaretką, ciastka Pryncypałki, ciastka Pasja wiśniowe, lecz dla dwumetrowca o wadze prawie 130 kg, było to troszeczkę za mało. Jest jeszcze zbyt wcześnie aby wracać do domu. Po za tym, zanim przeciśnie się przez zakorkowane o tej porze miasto, to zejdzie pewnie ponad godzinę. A do tego, musi zorganizować sobie jakiś ciepły posiłek – to dodatkowo zajmie nieco czasu. W tym momencie usłyszał odgłos jadącego pociągu w oddali. Tory usytuowane są od tego miejsca o jakieś pięć kilometrów, ale znakomita pogoda, oraz cisza jaka panowała w Okół, pozwalały na to, aby można było usłyszeć takie dźwięki. Marek skojarzył natychmiast, że przy drodze dojazdowej do dworca kolejowego, znajdowała się karczma z regionalnymi potrawami. Bardzo dawno tamtędy nie przejeżdżał i pomyślał że diabli wiedzą, czy istnieje ta karczma jeszcze, czy w czasie pandemii coś ją trafiło… Uruchomił przeglądarkę w swoim smart fonie i już za chwilę próbował połączyć się z ową knajpką…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz