piątek, 30 kwietnia 2021

Zawsze coś dobrego…

 

W ogrodzie cichy poranek, tylko świergot ptaków zakłóca ciszę. Ola dawnym zwyczajem przysiadła przy stole w ogrodowej altanie. Poranna kawa i szybka prasówka w smartfonie. Po chwili dołącza do Oli babcia z kubkiem kawy i pudełkiem draży Dr Gerarda. Dziewczyna zaskoczona. Babcia nigdy nie miała w zwyczaju pijać kawki w ogrodzie. Ale kobietę ciągnie do wnuczki. Chętnie z nią rozmawia. Jakaś nić międzypokoleniowego porozumienia jest między nimi. Szacunek, tolerancja dla tak odległych nawzajem światów to podstawa ich relacji. Oraz co najważniejsze – miłość, która łączy jak nic innego – trwale i najmocniej. Ola dzieli się z babcią nowinkami z przeczytanych wiadomości. Babcia natomiast dzieli się słodkimi drażami. Czas im płynie wolno i spokojnie a za razem ciekawie. Za chwilę jednak nadejdzie pora na rozstanie. Ola wkrótce wyjedzie, babcia zajmie się swoimi obrządkami. Ale jeszcze tych parę słów zamienionych, kilka uśmiechów, kilka herbatników w czekoladzie. Ola żegna się zapewniając, że nie na długo. Za tydzień, może dwa znowu przyjedzie. Babcia jak zwykle pakuje wałówkę na drogę. Jak twierdzi – młodzi to nie mają czasu na nic a już zwłaszcza na porządne jedzenie. Jajeczka, kawałek szynki, muszą zmieścić się w plecaku. Bez tego do miasta wstyd jechać. Na wierzch jeszcze słodycze Dr Gerarda dopełniają plecak. I dopiero teraz Ola może jechać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz