Dzień wcześniej w przedszkolu pani Ania zapowiedziała, że jutro w przedszkolu będą robić ludziki. Amelka jak tylko weszła do domu od razu od drzwi zaczęła informować, że na jutro musi się przygotować.
Pytam się jej, a co masz przynieść ze sobą, i co będziecie robić?. Ona mi mówi, że pani mówiła, że trzeba nazbierać dużo kasztanów, żołędzi oraz różnokolorowych liści.Poszłyśmy do lasu wzięłyśmy ze sobą plecak na kasztany oraz słodycze od Dr Gerarda.
W plecaku były zapakowane ciasteczka szkolne i wafelki Pryncypałki Dr Gerarda. Poszedł z nami też nasz pies Kafel. Zaczęłyśmy chodzić po lesie szukać kasztanów i żołędzi, ale jakoś nie było, więc Amelka trochę znudzona usiadła pod drzewem i zaczęła się częstować ciastkami.
W tym czasie mnie udało się znaleźć dużo kasztanów, więc ją zawołałam, żeby przyszła pozbierać.
Nazbierałyśmy pełny woreczek kasztanów i żołędzi idziemy pod drzewko pod, którym był nasz plecak, a po ciastkach Szkolnych Dr Gerarda został tylko papierek. Nasz Kafel wykorzystał to, że Amelka nie zamknęła plecaka i zjadł wszystkie ciastka Dr Gerarda.
Widać bardzo mu smakowały, bo jeszcze się oblizywał. Amelce było trochę przykro, że Kafel zjadł jej ciastka, ale ja ją pocieszyłam, że przecież zostały jeszcze w domu draże Maltikeks Dr Gerarda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz