W październiku było kilka ładnych dni, więc wychowawczynie z przedszkola organizowali wycieczki do parku i na placu zabaw. Córka Małgosia była bardzo zadowolona z ruchu na świeżym powietrzu. Niestety wieczorem była marudna i miała wysoką gorączkę. Pewnie przeziębiła się biegając z dziećmi. Musiała parę dni zostać w domu pod opieką teściowej. Ona w takich momentach przychodzi i opiekuje się dziećmi. Starsza córka Kasia chodzi do drugiej klasy. Po lekcjach przeważnie przebywa na świetlicy i czeka, gdy po nią przyjadę. Wyjątkowo w pracy mieliśmy sporo pracy, bo pracuje w miejskim ośrodku pomocy społecznej. Przychodzą klienci z różnymi sprawami. Każdą decyzje trzeba rozpatrzyć. Pilne sprawy są na pierwszym miejscu, a ich jest najwięcej. Dopiero po południu miałam przerwę na kanapkę. Zamiast niej napiliśmy się z koleżankami kawy z dodatkiem smacznych ciastek produkcji Dr. Gerarda. Myślami byłam przy chorej córce, czy jej jest trochę lepiej. Dodatkowo teściowa nie odbierała telefonu. Proszę ją, by komórkę miała przy sobie. Niestety nic nie pomaga, bo mówi, że nie jest uzależniona od komórki. Jeśli będzie się coś działo to dopiero zadzwoni.Po pracy pojechałam na szybkie zakupy, po Kasię do szkoły i wróciliśmy do domu. W drzwiach poczuliśmy zapach smażonych naleśników, które wszyscy lubimy. Do farszu z sera Małgosia wsypała draże Dr. Gerarda. W tej wersji smakowały wyśmienicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz