W październiku pogoda jest często zmienna i trzeba korzystać z obecnego babiego lata. Dlatego wybraliśmy się z mężem i z dziećmi na wycieczkę. Koniecznie chciały jechać do ogrodu zoologicznego w Krakowie dlatego nasze plany musieliśmy zmodyfikować. Spakowałam kanapki, ciastka Dr. Gerarda oraz wodę mineralną. Jadąc do Zoo trochę pobłądziliśmy, ale w końcu zajechaliśmy na parking. Ponad kilometr musieliśmy iść pod górę. Małgosia i Jasiu nawet nie narzekali. Mąż im ciekawie opowiadał o zwierzętach. W kasie kupiliśmy bilety i weszliśmy do środka. Zatrzymaliśmy się przed każdym napotkanym zwierzakiem. Wrażenie nawet dla mnie zrobiły żyrafy walczące ze sobą. Od razu podeszliśmy do basenu z pingwinami, by zdążyć na karmienie tych zwierząt. Tam pewnie najdłużej staliśmy, bo ptaki po obiedzie skakały do wody. Widzieliśmy słonia, wielbłąda, zebrę i inne. Spacerując odpowiadaliśmy na pytania dzieci. Na pamiątkę zrobiłam ciekawe zdjęcia zwierząt i rodziny. Po trzech godzinach poszliśmy na parking. Wyjęłam kanapki lecz pociechy chciały pryncypałki Dr. Gerarda. Pochrupaliśmy trochę tych ciasteczek, a kanapki zostały na kolacje. Po drodze zrobiłam zakupy. Następnego dnia korzystając z ładnej pogody wyszliśmy z pociechami na spacer do parku. Było dużo dzieci z opiekunami. Spotkałam koleżankę z małą córeczką Anią. Po godzinnym spacerze zaprosiłam przyjaciółkę na kawę. Na talerzyk wyłożyłam pryncypałki. Dzieci ładnie bawiły się większymi klockami i często podbiegały po ciasteczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz