Zbliżają się święta Wszystkich Świętych. W sobotę pojechałam z dziećmi na cmentarz. Wzięłam wodę, ściereczki i znicze. Małgosia i Jasiu dzielnie pomagali mi przy sprzątaniu nagrobka. Wkoło grobu wyrosły chwasty. Trzeba je ciągle zrywać, więc postanowiłam wkoło obsypać drobnym kamieniem. Już wcześniej o tym myśleliśmy, ale ciągle odkładaliśmy na później. Zadzwoniłam do męża, by wziął folie, nożyczki i po drodze kupił dwa worki kamyczka. Ja korzystając z wolnego czasu poszłam z dziećmi odwiedzić groby wojenne. Co roku tam chodzimy i świecimy znicze. Na jednym grobie jest fragment skrzydła samolotu, który w pobliżu został zniszczony. Chwilę stanęliśmy przy grobie mojego chrzestnego. Dostałam wiadomość od męża i wróciliśmy na na grób mamy. Za chwilę przyszedł Mariusz z towarem. Rozłożyliśmy paski folii, a na nią daliśmy kamyczki. Akurat dwa worki wystarczyły. Wiązankę i kwiaty do flakonu przywiozę za parę dni. W domu zjedliśmy gorącą zupę. Na deser wyjęłam pryncypałki produkcji Dr. Gerarda i zrobiłam kawę dla mnie i męża. Dzieci napiły się soku malinowego. Jedząc smaczne ciasteczka planowaliśmy wyjazd na inne cmentarze. Przy okazji wstąpimy do teściów. Już coraz bliżej Wszystkich Świętych. Jest, to czas refleksji i zadumy nad życiem i przemijaniem. Ja ze smutkiem wspominam moją mamę, która skromnie żyła i cicho we śnie odeszła. Pamięć jej zawsze pozostanie w moim sercu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz