czwartek, 4 maja 2017

Scooby Doo w podróży.

     Witam serdecznie. Za nami majówka. W mojej rodzinie było ciekawie. Spotkania towarzyskie przeplatały się z odwiedzinami przedszkola w moim domu. Teraz mam chwilę dla siebie. Nareszcie cisza.
         Aby uciec od stołu i kolejnej wizyty kuzyna, wybraliśmy się na przejażdżkę. Wstaliśmy rano, zapakowaliśmy prowiant i zaczęliśmy budzić dzieci. Zaczęły się schody. Tomkowi chciało się spać a Tosia chciała do Marysi. Od słowa do słowa i skończyło się tym, że z naburmuszonymi minami zajęliśmy miejsca w aucie. Żona za kierownicą, dzieci z tyłu a ja obok kierowcy. Nikt się nie odzywał, milczenie było nie do zniesienia. Aby wprowadzić odrobinę uśmiechu, wyjąłem telefon. Odpaliłem stronę internetową www.drgerard.eu i zacząłem grać w gry „Scooby Doo”. Wiem, że jest to zabawa dla dzieci i nastolatków. Reakcja była natychmiastowa. Obrażone dzieci zaczęły „look-ać” przez ramię, jak mi idzie. Byłem zdziwiony, jak dobrze chodzi ta gra na telefonie. Rzuciłem okiem na Mamę, na jej twarzy zarysował się delikatny uśmiech. Jechaliśmy dalej, ja unikałem spadających nietoperzy i duchów a dzieci zaczęły dopominać się, bym im dał pograć. Aby nie powodować kłótni każde dziecko dostało telefon rodzica. Zaczęli robić zawody, kto szybciej znajdzie ślady Scooby-ego, albo, kto szybciej przejdzie grę pamięciową. W aucie zrobiło się weselej. Korzystając z postoju na stacji benzynowej, kupiłem słodycze „dr Gerard”. Pociechy nadal grały. Przed ruszeniem wyjąłem „PryncyTorcik” i poczęstowałem żonę. Sam również zjadłem. W tym momencie Tomek i Tosia oderwali oczy od telefonów. One również ze smakiem zjedli ten pyszny wafelek.
           Gdy ruszaliśmy w dalszą drogę, byliśmy już uśmiechnięci i szczęśliwi. A dzieciom buzie się nie zamykały. Tematów do rozmów nie zabrakło. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz