środa, 14 czerwca 2017

Spacer cz.4

No i wreszcie nadszedł weekend czyli pora kiedy to pan Witold wraz ze swoją małżonką wybierają się do kina oraz na spacer brzegiem morza. Jako pierwszy w sobotni poranek wstał pan Witold i zaraz po wstaniu z łóżka udał się w stronę okna. Tu po dojściu do niego podniósł roletę. Teraz po podniesieniu jej cały pokój zalały promyki słońca. Następnie otworzył drzwi balkonowe i wyszedł na balkon. Tu do jego uszu zaczął dolatywać śpiew ptaków, spojrzał na niebo i nie zauważył na nim ani jednej chmurki, a jasno niebieska barwa zapowiadała bardzo dobrą pogodę. Pomyślał on no to mamy wymarzoną pogodę na zaplanowane spędzenie dnia na świeżym powietrzu i udał się w stronę łazienki mrucząc pod nosem jakąś wesołą melodię. Podczas gdy pan Witold odświeżał się w łazience to z łóżka wstała jego żona i teraz to ona spojrzała w stronę okna mrucząc do siebie, no to mamy dokładnie taką pogodę jaką zapowiadała pogodynka. Podeszła ona następnie i w oczekiwaniu kiedy to jej mąż zwolni łazienkę aby to i ona mogła się odświeżyć sięgnęła do miseczki, która to przez cały czas stoi na ławie z takimi łakociami jak witam ciastko na dzień dobry oraz pryncytorcikiem od zdaniem tej rodziny najlepszego producenta łakoci jakim jest Dr Gerard i z uśmiechem zaczęła je chrupać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz