Dzień
dobry, wracając do ostatniego weekendu, aby odpocząć od hałasu i zamieszania
wokół koncertów, postanowiliśmy pojechać z dziećmi nad jezioro. Pogoda
poprawiła się, słoneczko pięknie świeciło. Postanowiliśmy, że obiad zjemy na
świeżym powietrzu. Gdy upiekły się skrzydełka i spakowaliśmy koc i koszyk
piknikowy, mogliśmy wyruszyć. Nie zapomnieliśmy o czymś słodkim do kawy. Tym
razem przygotowaliśmy „Brownie z Pasją”. Przepis wzięliśmy z działu Deseroteka
„dr Gerard”. Głównymi składnikami tego deseru są ciastka Pasja i ciemna
czekolada. Przepisu nie będę cytował, odsyłam Was do strony internetowej. Po
dojechaniu na miejsce wypakowaliśmy koc i piłki. Każde z moich pociech miało
swoją. W ubiegłym tygodniu opuściły treningi, więc chcieli nadrobić brak ruchu.
Na plaży nie było tłumów. Mogliśmy spokojnie ćwiczyć kiwkę. Mama troszczyła się
o nasze bezpieczeństwo i o nasz dobytek. Jednocześnie robiąc nam zdjęcia na
„Fejsa”. Nasz nieoficjalny trening trwał dobrą godzinę, potem bieg do jeziora i
chwila ochłody. W tym momencie nasza Pani podała do stołu, czyli nałożyła
każdemu porcję kurczaka i po bułce. Wyścig do koca wygrał oczywiście Tomek.
Tata dał dzieciom fory? Gdy już zjedliśmy przyszła pora na kawę. A do niej coś
słodkiego. Jednak po takim treningu musieliśmy zjeść coś, co doda nam nie tylko
cukru, ale również witaminy, minerały i węglowodany. Byłem przygotowany,
„wit’AM Ciastka na dobry dzień”, musli jabłka rodzynki spełniają te wszystkie
wymogi. I w ten sposób upłynął nam cały dzień. Po powrocie do domu nie miałem
siły wejść na czwarte piętro, tak bolały mnie nogi. Następnie kąpiel i spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz