wtorek, 13 czerwca 2017

Trening nad jeziorem.

            Dzień dobry, wracając do ostatniego weekendu, aby odpocząć od hałasu i zamieszania wokół koncertów, postanowiliśmy pojechać z dziećmi nad jezioro. Pogoda poprawiła się, słoneczko pięknie świeciło. Postanowiliśmy, że obiad zjemy na świeżym powietrzu. Gdy upiekły się skrzydełka i spakowaliśmy koc i koszyk piknikowy, mogliśmy wyruszyć. Nie zapomnieliśmy o czymś słodkim do kawy. Tym razem przygotowaliśmy „Brownie z Pasją”. Przepis wzięliśmy z działu Deseroteka „dr Gerard”. Głównymi składnikami tego deseru są ciastka Pasja i ciemna czekolada. Przepisu nie będę cytował, odsyłam Was do strony internetowej. Po dojechaniu na miejsce wypakowaliśmy koc i piłki. Każde z moich pociech miało swoją. W ubiegłym tygodniu opuściły treningi, więc chcieli nadrobić brak ruchu. Na plaży nie było tłumów. Mogliśmy spokojnie ćwiczyć kiwkę. Mama troszczyła się o nasze bezpieczeństwo i o nasz dobytek. Jednocześnie robiąc nam zdjęcia na „Fejsa”. Nasz nieoficjalny trening trwał dobrą godzinę, potem bieg do jeziora i chwila ochłody. W tym momencie nasza Pani podała do stołu, czyli nałożyła każdemu porcję kurczaka i po bułce. Wyścig do koca wygrał oczywiście Tomek. Tata dał dzieciom fory? Gdy już zjedliśmy przyszła pora na kawę. A do niej coś słodkiego. Jednak po takim treningu musieliśmy zjeść coś, co doda nam nie tylko cukru, ale również witaminy, minerały i węglowodany. Byłem przygotowany, „wit’AM Ciastka na dobry dzień”, musli jabłka rodzynki spełniają te wszystkie wymogi. I w ten sposób upłynął nam cały dzień. Po powrocie do domu nie miałem siły wejść na czwarte piętro, tak bolały mnie nogi. Następnie kąpiel i spać.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz