wtorek, 14 listopada 2017

Dr Gerard na chorobę cz.I

Witam. Wczoraj przez kilka godzin spacerowałam z koleżanką po sklepach. Piszę spacerowałam, tylko dlatego , że nic nie kupiłam. Ale zmiana temperatur spowodowała, że dzisiaj od rana mam katar , ból głowy i lekką gorączkę. Mąż przygotował mi termos gorącej lipowej herbaty i postawił przy łóżku talerz z ciasteczkami ,,Dr Gerard”. Na talerzu były tylko ciastka WitAM. Dzieciaczki resztę pozjadały. Mąż obiecał ,że jak będzie wracał z pracy zrobi zakupy. Już dawno tak się nie czułam , jak tego poranka. Nie miałam ochoty ani na picie, ani na jedzenie, tym bardziej na słodycze. Włączyłam telewizor, ale i on mnie drażnił. W końcu wzięłam książkę, ale piekły mnie oczy. Zmierzyłam temperaturę , miałam 38 stopni. Nie za dobrze, pomyślałam. Muszę coś z tym zrobić. Postanowiłam zrobić sobie gorącą kąpiel z solą. Wymoczyłam się , potem do łóżka. Po chwili byłam cała mokra. Musiałam się przebrać i zmienić pościel. Ale okazało się , że to jest dobry sposób na moją chorobę. Temperatura spadła, katar zmalał i apetyt wrócił. Wypiłam herbatkę i zagryzłam pysznymi ciasteczkami WitAM. Po południu mąż wrócił z gotowym obiadem dla całej rodziny i z wielką reklamówką słodyczy ,,Dr Gerard”. Czego tam nie było, a ja wybrałam czekoladki Pasja. Na drugi dzień byłam już zdrowa jak ryba, ale niestety miałam epidemię w domu. Mąż i dzieci. To sami już rozumiecie co to było, ale o tym w kolejnym poście. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz