Wolny
weekend.
W piątek kiedy mój
mąż wrócił z pracy stwierdził, że na ten weekend zapowiadają
piękną słoneczną pogodę. To super będzie można gdzieś
pojechać. Dostałem dwa dni urlopu. To jedziecie z w góry chłopaki.
Ja zostanę w domu. Czas dla siebie. Spakowałam ich, dałam prowiant
na drogę oczywiście słodycze ciastka wit'AM dr Gerarda bo
przecież droga długa. W sobotę wczesnym porankiem pojechali w góry
stołowe. Pierwszy dzień spędzili na rowerach bo była taka piękna
pogoda. Codziennie dzwonią i relacjonują swój wyjazd. A ja
korzystając z okazji wzięłam się za generalne porządki. Zaraz w
sobotę trzy okna, firany, pranie. Udało się wszystko wykonać.
Niedziela na spacerze z pieskiem po parku. Byliśmy z dwie godziny.
Było tak pięknie. Słońce mocno świeciło. Gra kolorów liście
mieniły się w promieniach tańczącego słońca. Wiewiórki skakały
po drzewach. Mnóstwo osób spacerowało i korzystało z pogody.
Potem po południe spędziłam rodzinnie. Upiekłam bardzo dobry
placek z jabłkami. Szarlotkę ze śmietaną. Podam przepis w
następnym blogu. Mamusia bardzo się postarała pięknie
przyozdobiła stół, naszykowała mnóstwo sałatek, przekąsek.
Świetnie zrobiła miseczki z ciastkami znalazły się tam
herbatniki, listki deserowe oraz na wierzch śmiesznie powtykane
rurki waflowe dr Gerarda.
Najszybciej znikały ze
stołu. Spotkanie bardzo
szybko minęło jak to zwykle bywa. W dobrym towarzystwie czas mija.
Także niedziela minęła mi
w bardzo dobrym humorze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz