poniedziałek, 6 listopada 2017

Wolny weekend.

Wolny weekend.

W piątek kiedy mój mąż wrócił z pracy stwierdził, że na ten weekend zapowiadają piękną słoneczną pogodę. To super będzie można gdzieś pojechać. Dostałem dwa dni urlopu. To jedziecie z w góry chłopaki. Ja zostanę w domu. Czas dla siebie. Spakowałam ich, dałam prowiant na drogę oczywiście słodycze ciastka wit'AM dr Gerarda bo przecież droga długa. W sobotę wczesnym porankiem pojechali w góry stołowe. Pierwszy dzień spędzili na rowerach bo była taka piękna pogoda. Codziennie dzwonią i relacjonują swój wyjazd. A ja korzystając z okazji wzięłam się za generalne porządki. Zaraz w sobotę trzy okna, firany, pranie. Udało się wszystko wykonać. Niedziela na spacerze z pieskiem po parku. Byliśmy z dwie godziny. Było tak pięknie. Słońce mocno świeciło. Gra kolorów liście mieniły się w promieniach tańczącego słońca. Wiewiórki skakały po drzewach. Mnóstwo osób spacerowało i korzystało z pogody. Potem po południe spędziłam rodzinnie. Upiekłam bardzo dobry placek z jabłkami. Szarlotkę ze śmietaną. Podam przepis w następnym blogu. Mamusia bardzo się postarała pięknie przyozdobiła stół, naszykowała mnóstwo sałatek, przekąsek. Świetnie zrobiła miseczki z ciastkami znalazły się tam herbatniki, listki deserowe oraz na wierzch śmiesznie powtykane rurki waflowe dr Gerarda. Najszybciej znikały ze stołu. Spotkanie bardzo szybko minęło jak to zwykle bywa. W dobrym towarzystwie czas mija. Także niedziela minęła mi w bardzo dobrym humorze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz