Wczoraj
nasza reprezentacja rozegrała drugie spotkanie eliminacyjne do Euro 2020. Nic szczególnego.
A jednak. Tym razem mój młody piłkarz oglądał mecz na Narodowym. Było to
wydarzenie dla niego i dla całej mojej rodziny. Zazdroszczę mu, ale Krzysiek
jechał z chłopakami z drużyny. Klub dostał bilety od PZPN i zorganizował wyjazd
do Wa-wy. Wyjazd był o trzynastej, powrót zaplanowany na trzecią w nocy. Jaki
prowiant mu zapakować? Może słone przekąski „dr Gerard”, czyli krakersy CRACKERS
GOLDFISH, albo coś słodkiego. Zawsze w domu mamy Pryncypałki – wafelki w
czekoladzie, teraz będę sam oglądał i kupiłem ciastka C–MOLL HAZELNUT – czyli Wafel w czekoladzie z
kremem orzechowym i kakaowym. Dziwnie będzie oglądać bez niego. Z kim będę
komentował starcia tytanów? Z kim przebiję piątkę, gdy strzelimy bramkę? Młody ma
wokół siebie braci z teamu, więc dodatkowo będą nakręceni. Jednak moja córeczka
zadbała o mój wolny czas. Po obiedzie wyciągnęła mnie na Orlika. Graliśmy w
kosza a potem w nogę. Aby tego było mało umówiła się z kuzynkami i musiałem ją
zaprowadzić. W gościnie siedziałem jak na szpilkach, co chwilę patrzyłem na
zegarek. Musiałem zdążyć do domu przed meczem, na studio przedmeczowe. Miałem nadzieję,
że zobaczę wśród publiczności mojego syna. Przez cały mecz nie udało mi się go
wypatrzeć. Przysłał mi zdjęcie, jaki miał widok. Zrobił na mnie wrażenie, ogrom
stadionu, pięćdziesiąt tysięcy kibiców. Mecz był dość wolny i Piątek tym razem
nie strzelił gola, jednak wygraliśmy dwa do zera i mamy komplet punktów. Mój synek
dzisiaj odsypiał mecz do południa. Teraz możemy spokojnie porozmawiać i może mi
opowiedzieć, jak to jest być na meczu Reprezentacji Polski na Narodowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz