Pewnego dnia sprzątam sobie
spokojnie mieszkanie, zmywam naczynia, wycieram kurze, odkurzam dywany a tu
nagle słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram a tam stoi moja sąsiadka z talerzykiem
słodyczy dr. Gerarda w ręku i pyta „mogę się wprosić na kawę?”. Co tu
powiedzieć, pomijając fakt, że właśnie byłam w
samym środku sprzątania, mycia naczyń, odkurzania, zamiatania itd. To nie
miałam nic przeciwko, zwłaszcza, że od pół godziny chodziło za mną coś
słodkiego a tu pełen talerz słodyczy dr. Gerarda, potrafiła mnie przekupić. „oczywiście
wchodź” odpowiedziałam z uśmiechem na ustach. Wstawiłam wodę na kawę, a w
między czasie szybko pochowałam sprzęt do sprzątania mieszkania. Po paru
chwilach zagotowała się woda i już mogłam robić kawę. Zrobiłam taką jak lubi
rozpuszczalną z łyżeczką cukru i mlekiem. Jeszcze parę miesięcy i będę
wiedziała dokładnie która sąsiadka jaką kawę lubi tak często mnie odwiedzają.
Ja nie wiem czy te panie nie mają nic do roboty w domu? No ale już bez
narzekania czasami miło jest jak ktoś zrobi niespodziankę wpadając z talerzem
ciastek na kawę. Tak narzekałam a tu proszę, nawet nie wiem kiedy minęły 4
godziny. Rozmowa się po prostu kleiła a czas nieubłaganie leciał. Nawet się nie
obejrzałam a już mąż wrócił z pracy. Sąsiadka się spłoszyła i wróciła do domu
ale gdyby nie to pewnie nadal by siedziała. Miło jest mieć sympatycznych sąsiadów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz