niedziela, 31 marca 2019

Wypad na rybyWypad za miasto


W sobotę z samego rana zadzwoniła do mnie starsza córka, że wybierają się z narzeczonym na ryby i czy jesteśmy chętni jechać z nimi. Na rybach nigdy z mężem nie byliśmy ale czemu nie spróbować, zawsze może być ten pierwszy raz. Córka powiedziała, że będą po nas około 11 tak więc miałam jeszcze kilka chwil na przygotowanie czegoś smacznego, w końcu wybieraliśmy się tam na cały dzień. Mąż zrobił kilka kanapek z szyneczką, serkiem, sałatą i pomidorem, a ja postanowiłam zrobić bardzo prostą i szybką sałatkę. Do miski wrzuciłam mix sałat, następnie dołożyłam pokrojone w kostkę pomidory, pokrojoną w kostkę cebulę, pokrojony w kostkę ser feta, kilka pokrojonych rzodkiewek, wymieszałam i sałatka gotowa, bardzo prosta i bardzo dobra za razem. Wzięłam również coś słodkiego różnego rodzaju słodycze dr. Gerarda i w sumie byliśmy gotowi. Córka z narzeczonym pojawiła się bardzo punktualnie, spakowaliśmy wszystkie smakołyki do auta i ruszyliśmy nad zalew Koronowski niedaleko Bydgoszczy. Po dotarciu na miejsce rozłożyliśmy krzesła stół, powyjmowaliśmy jedzenie, zięć z mężem rozłożyli wędki, zięć mężowi wszystko wytłumaczył i już po chwili razem wędkowali wesoło rozmawiając a ja z córką mogłam wreszcie porozmawiać na spokojnie o babskich sprawach.  Rybki słabo brały, może jeszcze trochę za wcześnie na takie wędkowanie, udało się złowić około 20 uklei, w sam raz na kolację dla czworga, tak więc pod wieczór zwinęliśmy manatki, spakowaliśmy się do auta i wróciliśmy do domu. Zięć przygotował rybki do smażenia, mąż je usmażył a ja z córką przygotowałyśmy stół do kolacji i już po kilku minutach wszyscy zajadaliśmy się złowionymi rybkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz