środa, 20 marca 2019

Zakład stolarski cz.7


I tak po przeszło pół godzinnej jeździe pan Witold dotarł pod wskazany adres przez klientkę. Jak się okazało mieszkała ona nieopodal starówki, czyli w ścisłym centrum miasta. Pan Witold znalazł miejsce gdzie zaparkował samochód i z pracownikami wysiadł z niego. Zakluczył drzwi od samochodu i wszyscy razem ruszyli do drzwi kamieniczki. Tu na zewnątrz znajdował się domofon i jeden z jego pracowników nacisnął przycisk z numerem, jaki to podał mu pan Witold. Po chwili z głośnika dał się słyszeć głos starszej pani i pracownik powiedział jej, że już przyjechali na zrobienie pomiarów. Brzęk elektrycznego zamykacza zamka został odblokowany i weszli oni na klatkę schodową. Zaczęli wchodzić po schodach. Ich klientka czekała już na nich z otwartymi drzwiami., mieszkała ona na pierwszym piętrze. Zaraz po wejściu do mieszkania zabrali się oni do pracy, czyli robienia pomiarów. Klientka zaproponowała im herbatę, a do niej już na stole stały w półmisku takie rarytasy jak Pryncypałki wafle w czekoladzie oraz draże oczywiście od jej zdaniem najlepszego producenta tych łakoci jakim jest ich wytwórca Dr Gerard, na co pan Witold powiedział o moje ulubione ciastka. Starsza pani zaś dodała od siebie i także to jest moje ulubione łakocie. Robienie pomiarów szło im dość szybko i po chwili już mieli pobrane wymiary mebli pokojowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz