Dlaczego
nie potrafię się rozdwoić? Dlaczego doba ma tylko 24 godziny?
Dzisiaj nie wiem, za co się
wziąć, w co ręce włożyć? Pogoda z dnia na dzień zrobiła się letnia. Dzieci nie
chcą wrócić z podwórka a jeszcze psa muszę wyprowadzić. Małżonka w pracy i ma
luzik. Wróci po siedemnastej do domu i opowie, jakie dobre słodycze „dr Gerarda”
kupiła jej koleżanka. Albo, jakie pyszne ciasto jadły z okazji urodzin
szefowej. A ja się zagotuję. Dzieci od siódmej do dwudziestej trzeciej angażują
mnie. Tata, tato, tatusiu, ojciec, itd. Dzisiaj jeszcze musiałem iść z synem na
mecz ligowy, wcześniej byłem zmierzyć cukier bratankom. Potem do Babci pomóc
przy komputerze, a w kolejce czekał obiad i lekcja angielskiego córki. Wiem, że
dzięki rowerowi jestem bardziej mobilny i że nie wieje wiatr, ale nie mam czasu
spokojnie usiąść i zjeść Artur Krakersy solone albo draże „dr Gerard”. Tak
przez cały dzień w drodze, jak nie z dziećmi to z psem. Wieczorem, gdy jest
trochę spokojniej, zasypiam na siedząco. Ani kawa ani słodycze nie dodają mi
energii. Jak długo dam radę żyć w takim tempie? Na domiar złego, mecz Krzyśka
nie ułożył się po naszej myśli i przegrali 4 do 1. Mój Piszczek pracował „orał”
cały mecz, w samo południe, gdy słońce w zenicie. Stojąc i patrząc byłem
zmęczony, jak on mógł się czuć? Po wyjściu z szatni dałem mu ciastka pełnoziarniste
vit’AM, aby dodały mu trochę energii. Byłem z niego dumny, był najlepszym
piłkarzem na boisku. Zasłużył na pochwałę i szacunek trenerów, rodziców i
innych chłopaków. W między czasie
Marysia z Tosią i Babcią piekły babeczki do koszyczka wielkanocnego. Ale to już
inna historia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz