No to minął nam dzień pierwszego kwietnia. Jest to dzień
kiedy to robimy sobie żarty i psikusy. Pan Witold od kilku dni właśnie się
zastanawiał nad jakimś pomysłem w jaki to sposób może w ten dzień zrobić
jakiegoś figlarnego psikusa swojej żonie. Jakoś nie mógł znaleźć tego
odpowiedniego pomysłu, gdy to zaledwie dwa dni przed tym świętem gdy był już po
posiłku poobiednim, a po nim raczył się kawą do której degustował się swoimi
ulubionymi rarytasami takimi jak słone przekąski oraz drażami oczywiście od swojego
ulubionego producenta tych wyrobów jakim jest ich wytwórca Dr Gerard, gdy to
nagle jak mu się wydawało w jego głowie zaświtał znakomity pomysł na prima aprilisowy
żart. Zaczął rozważać czy aby jest on na tyle dobry jak to mu się zdaje, ale im
dłużej się nad nim zastanawiał tym bardziej się do niego przekonywał. Ruch ręką
do półmiska po swoje ulubione draże i już wszystko wydawało mu się jasne. Otóż
wpadł on na pomysł aby tego dnia gdy jego żona będzie miała przyjść po pracy do
domu odprowadzi on ich psa do ich dobrej sąsiadki, a żonę poinformuje, że to od
pół godziny nie ma już ich psa i się martwi o niego, a wie jak pani Krystyna za
nim przepada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz