czwartek, 18 lipca 2019

„Drożdżówka - mniam, mniam!”

Razem z ciastem drożdżowym wracają jak bumerang wspomnienia z dzieciństwa. Przypominam sobie jak to mama przez ponad godzinę „znęcała się” nad ciastem drożdżowym w dużej misce. Efekt takiego trzaskania był imponujący. Wielu sąsiadów, słysząc efekty urabiania ciasta przez mamę, zastanawiało się cóż takiego się u nas w domu dzieje. Zacznijmy od podstaw, czyli drożdży. Otóż są to jednokomórkowe organizmy, które posiadają zdolności do fermentacji cukru, oczywiście bez użycia tlenu. Wytwarzają natomiast dwutlenek węgla, zaś skutkiem fermentacji jest wyrośnięcie ciasta i jego charakterystyczna porowatość po wypieku. W końcowym etapie pozostaje nam już tylko rozkoszowanie się smakiem ciasta drożdżowego. Poza możliwością wykorzystania drożdży do wypieków, jest jeszcze mnóstwo innych opcji, jak choćby napoje do picia, czy maseczki do twarzy, gdyż posiadają walory zdrowotne i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ostatnio nawet Justynka pokusiła się na własnoręczne zrobienie ciasta drożdżowego. Przestrzegała skrupulatnie instrukcji, pamiętając między innymi, że składniki muszą mieć temperaturę pokojową. Dobrze wymierzyła ilość dozowanych składników oraz podążała za wszelkimi ostrzeżeniami związanymi z piekarnikiem, na przykład by nie trzasnąć drzwiczkami o piekarnik. Niestety ciasto drożdżowe opadło i zrobił się zakalec na palec. Żoneczka moja, jak zwykle w trudnych sytuacjach i w tej zabłysnęła, otóż na przyjście znajomych na kawę wyjęła na światło dzienne skrywaną rezerwę słodyczy Dr Gerarda. Na stole pojawiły się takie przysmaki, jak choćby pożądane przez wielu Pryncypałki czy rurki Rolls Rolls i markizy Mafijne. Uff! Spotkanie udało się, a i Pryncypałki Dr Gerarda podbiły kolejne podniebienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz