środa, 17 lipca 2019

Smakowite ciastka Dr Gerarda.




    Podczas pobytu na wczasach nad naszym Bałtykiem,parnego popołudnia  pogoda nie sprzyjała opalaniu się, wybraliśmy się na molo.  Kiedy tam dotarliśmy  wiatr się w mierzę uspokoił i zrobiło się bardzo spokojnie, więc postanowiliśmy posiedzieć na ławeczce. Prawie na końcu mola udało się odpaść wolną ławeczkę.  Po krótkiej chwili  zza chmur wyszło słońce i mogliśmy korzystać  z jego promieni.
W plecaku miałem butelkę wody mineralnej oraz trochę słodyczy Dr Gerarda - precle Pretzel Salt&Chilli i ciastka wielozbożowe Vit’am, to na wypadek gdybyśmy  zgłodnieli.  Taki mały zapasik słodyczy zawsze w moim plecaku się znajduje, tak na wszelki wypadek.
Kiedy sięgnąłem ręką to plecaka, zaraz obok na ławce pojawiła się mewa.
 Pewnie liczyła na to, że zaraz wyjmę kawałek chleba, ale ja tylko miałem ciasteczka Dr Gerarda.
   Wyjąłem więc te- ciastka wielozbożowe Vit’am, a tu nagle cała chmara nadleciał mew.
   Szybko rozpakowałem te ciastka i zaczęliśmy  kruszyć je na deski pomostu.
   Okruszki w błyskawicznym tępie znikały z desek.
 Kiedy już się skończyły ciastka, to mewy nadal chciały coś do jedzenia i zaczęły mnie atakować, sidały na ramiona, na nogi, a niektóre to nawet chciały lądować mi na głowie.
  Widząc, że to nie przelewki, musieliśmy się ewakuować z tego mola.
 Teraz już wiem, że ciastkami Dr Gerarda nie można dzielić się z mewami, bo to się źle kończy dla darczyńcy.
Pomimo tego, że jeszcze chętnie posiedzielibyśmy sobie na molo, to musieliśmy go opuścić. Mewy wygrały tą walkę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz